sobota, 10 listopada 2012

#36 Imagine - Nieprawdopodobne, a jednak. ♥

 Wstałam o szóstej jak co dzień. Wyszykowałam się, zjadłam co nieco, wzięłam kluczyki od auta i pojechałam do domu Louisa i Harrego. Były straszne korki, normalnie jechałam do nich trzydzieści minut, dziś zajęło mi to jednak znacznie dłużej. Dwadzieścia po siódmej a ja wciąż stoję w korku, ale myślami byłam w domu chłopaków. Za dziesięć ósma pojawiłam się na miejscu. Siedzieli na kanapie w salonie.
- Przepraszam za spóźnienie, ale na mieście straszne korki. Ludzie wariują przed Świętem Dziękczynienia.
- Nie ma sprawy. - wymamrotał zaspany jeszcze Harry
- Louis jeszcze śpi ? - zapytałam
Mruknął tylko pod nosem, nie dogadywaliśmy się zbyt dobrze.
- Pójdę go obudzić. - dodałam wchodząc po schodach
- Louis, wstawaj, o dziesiątej macie spotkanie. - powiedziałam i ściągnęłam z niego kołdrę.
- Jeszcze minuta. - jęknął
- Żadna minuta, wstawaj i idź zrób coś ze sobą ! - powiedziałam stanowczym tonem
Rzucił w moją stronę wrogie spojrzenie, po czym zwlókł się z łóżka i poszedł do łazienki. Zdążyłam tylko zapytać na co ma ochotę. Oczywiście było mu wszystko jedno. Zeszłam na dół i zapytałam o to samo Harrego, nie odpowiedział. Wiedziałam, że za mną nie przepada, ale to było niegrzeczne. Ponowiłam pytanie. Mruknął coś pod nosem ze wzrokiem wbitym w ekran telewizora. Wzruszyłam ramionami i udałam się do kuchni. Postanowiłam zrobić omlet z konfiturą, bitą śmietaną, sosem czekoladowym bądź miodem. Zaparzyłam sobie kawę po czym wyjęłam na blat wszystkie potrzebne produkty. Upijając łyk sięgnęłam po robota kuchennego. Omlet robił się sam. Usiadłam więc przy stole z kubkiem gorącej kawy i bez większych emocji kartkowałam kolorowe czasopisma. Do kuchni wszedł Harry. Spojrzałam w jego stronę, ignorował mnie.
- Potrzebujesz czegoś ? - powiedziałam obojętnym tonem
- Zajmij się sobą. - parsknął
- Nie musisz być niegrzeczny, ja przynajmniej staram się udawać dla ciebie miłą. - rzuciłam oschle
Zignorował moją wypowiedź. Zrobił sobie kawę i usiadł na przeciw mnie. Starałam się nie patrzeć w jego stronę, było to jednak silniejsze ode mnie i co chwila zerkałam na niego ukradkiem. Wyraz twarzy miał jak głaz, w ogóle się nie zmieniał. Kiedy zerknęłam kątem oka, jego kąciki ust uniosły się ku górze. Udałam, że tego nie widzę i zaczęłam nakrywać do stołu, jednocześnie pilnując omletów. Zajęło mi to dłużą chwilę. Śniadanie było gotowe. Harry przez cały ten czas nie ruszył się z miejsca i miałam wrażenie, że mnie obserwuje. Nie bacząc na niego, poszłam na górę po Louisa, który właśnie wyszedł z łazienki.
- Louis szybciej ! Za chwilę dziewiąta. Jak tak dalej będziesz się grzebał to obaj spóźnicie się na spotkanie. - uświadomiłam go i ponownie zeszłam na dół
Zadzwonił telefon, odebrałam, był to ich menedżer, z którym byli dziś umówieni na owe spotkanie. Okazało się, że mężczyzna musi je przełożyć, bo wypadła mu nagle pilna sprawa. Westchnęłam głośno do telefonu i odłożyłam słuchawkę. Już miałam iść na górę powiedzieć o wszystkim Louisowi, ale ten schodził właśnie po schodach. Wymieniliśmy się uśmiechami po czym Louis zasiadł do stołu i przywitał się z Harrym. Wzięłam swoją kawę i poszłam do salonu.
- Nie jesz z nami ? - zdziwił się Louis - Przecież uwielbiasz omlet z bitą śmietaną. - posmutniał
- Wszystko w porządku, po prostu nie jestem głodna, jedz i nie martw się o mnie, smacznego. - powiedziałam zatroskanym tonem
Zapomniałam, że miałam mu, a raj im powiedzieć o spotkaniu. Zwlekłam się niechętnie z kanapy, poszłam do kuchni i dosiadłam do chłopaków.
- Dzwonił wasz menedżer, musiał przełożyć spotkanie, powiedział, że wypadło mu coś ważnego. Umówił się na jutro, na szesnastą, chyba nie macie żadnych planów, a jeśli nawet to teraz macie nowe. - ostatnie słowa wypowiedziałam bardzo szybko, ze złośliwością w głosie, ponieważ wyczułam, że Harry chce mi przerwać
- Umm, mogłaś zapytać nas o zdanie, miałem plany na ten dzień. - wzburzył się Harry
- Jak już wcześniej powiedziałam, teraz częścią twoich planów jest spotkanie z menażerem. - puściłam do niego sarkastyczne oczko
Siedzieliśmy we trójkę jakieś dziesięć minut.
- Zostaw ja pozmywam. - z ręki Louisa wzięłam talerz oraz sztućce
- Kochana jesteś. - pocałował mnie w czoło - W takim razie skoro mamy wolne popołudnie, a przynajmniej ja, pójdę się zdrzemnąć. - uśmiechnął się i wyszedł
W kuchni panowała napięta atmosfera. Harry siedział z minął jakby co najmniej chciał mnie zabić. Włożyłam talerz Louisa do zmywarki. Wyciągnęłam rękę po talerz stojący przy Harrym, chciałam zrobić z nim to samo, niestety Harry mi to uniemożliwił. Chwycił mnie za nadgarstek. Zdziwiłam się. Raptownie wstał a w moich oczach ukazała się panika. Przycisnął mnie do ściany i pocałował. Namiętnie i czule. Tak jak jeszcze nikt w życiu mnie nie całował. Ugięły się pode mną kolana a w brzuchu tysiące motyli rozpoczęły swój taniec. Był to prawdopodobnie jeden z najlepszych pocałunków w moim życiu jak do tej pory. Pocałunek był krótki, ale przepełniony namiętnością i mnóstwem energii. Spojrzał mi w oczy. Jego usta płonęły. Moje serce biło jak oszalałe. Patrzyliśmy sobie w oczy jeszcze przez chwilę. Chwycił mnie za rękę i przejechał jej zewnętrzną stroną po swoim policzku. Poczułam jego oddech na swojej szyi.
- Zamieńmy przepełnione nienawiścią spojrzenia i wypełnione sarkazmem rozmowy na coś o wiele bardziej przyjemnego. - wyszeptał
Ciarki przebiegły mi po całym ciele. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie. W moich oczach pojawiły sie iskierki. Uroniłam łzę. Otarł ja i pocałował miejsce po którym spłynęła. Ponownie złożył pocałunek na moich ustach. Przepełnione złośliwością intrygi okazały się idealnym zakończeniem.

_______________________________
Wracam do Was po dłuuugiej przerwie. ♥
Komentujcie jak Wam się podoba. :)


1 komentarz: