czwartek, 15 listopada 2012

#37 - Przyjaźń na zawsze.

Dzień jak co dzień. Wróciłaś ze szkoły, rzuciłaś rzeczy w kąt, zagadałaś mamę i przekąsiłaś co nieco. Wróciłaś do pokoju, wzięłaś laptopa i zaczęłaś przeglądać jakieś strony bez większych emocji. Stwierdziłaś, że w piątek wieczorem nie spędzisz sama, w ciemnym, pusty pokoju przy laptopie, przerzucając bezsensowne strony internetowe. Odbyłaś toaletę, poprawiłaś włosy i makijaż, zarzuciłaś na siebie płaszcz, szary komin, czapkę typu smerf, na nogi włożyłaś swoje ulubione emu, powiedziałaś mamie, że wychodzisz i po chwili krążyłaś już po mieście. Było ciemno. Świeciły się latarnie. Miasto nie tętniło życiem tak jak w dzień. Udałaś się do parku, mijałaś zakochane pary, ludzi, staruszków na wieczornym spacerze. Wpatrywałaś się w nich i myślałaś czy ty też będziesz tak szczęśliwa w ich wieku. Pogrążona w rozmyśleniach, wpatrzona w niebo z zatroskaną miną szłaś przez siebie. Wpadłaś na kogoś. Zderzyliście się, a ty upadłaś. Odruchowo wymamrotałaś:
- Przepraszam. Ja.. nie... - uniosłaś wzrok
Twoim oczom ukazał się wysoko, krótko obcięty brunet. Zaniemówiłaś. Ledwo co go poznałaś, tak bardzo się zmienił przez te kilka lat. Był to twój dawny przyjaciel. Nie kto innym jak Liam Payne. Udałaś, że się nie znacie, nie rozmawialiście od kilku lat. Wyciągnął rękę w twoją stronę, aby pomóc ci wstać. Zignorowałaś ten gest. Szybko sama wstałaś na nogi i ruszyłaś gwałtownym krokiem przed siebie bez słowa. On jednak chwycił cię w ostatniej sekundzie za płaszcz i lekko szarpnął.
- [Twoje imię] ? - zapytał z niedowierzaniem
- Musiałeś mnie chyba z kimś pomylić, przepraszam spieszę się. - puścił twój płaszcz wpatrując się w ciebie jeszcze przez chwilę jak w obrazek, po czym odwróciłaś się i odeszłaś
Szłaś przed siebie doskonale znana ci ścieżką w parku, który odwiedzałaś praktycznie każdego dnia. Usłyszałaś ciche nawoływanie swojego imienia. Zignorowałaś to. Przecież było mnóstwo ludzi o tym samym imieniu co twoje. Głos nabierał na sile. Był  delikatny z nutką goryczy. Odwróciłaś się, w twoją stronę biegł nie kto inny jak chłopak z parku, na którego wpadłaś chwilę temu.
- Zaczekaj  [Twoje imię] ! Stój. - przystanęłaś na tę komendę - Już myślałem, że cię nie dogonię. - wyszeptał zdyszany
Milczałaś. Nie wiedziałaś czy udać, że faktycznie go nie znasz, czy udać, że go nie poznałaś, czy ucieszyć się i rzucić mu się na szyję. Stałaś w miejscu. Wpatrywaliście się siebie nawzajem.
- To ja. Nie poznajesz mnie. To ja Lia... - przerwałaś mu
- Wiem, kim jesteś. - zdziwił się
- Wiedziałem, że cię znam, kiedy tylko ujrzałem twoją bladą twarz w świetle latarni od razu cię poznałem. - dodał speszony
- Cieszę się. - wycedziłaś bez większych emocji wzruszając przy tym ramionami
- Wszystko w porządku ? - zapytał chwytając mnie za rękę, kiedy odgarniałam włosy z twarzy
- Teraz o to pytasz ? A gdzie byłeś trzy lata temu, kiedy cię potrzebowałam ? - powiedziałaś ze zdenerwowaniem, którego miał nie dostrzegł, chciałaś jednak aby dostrzegł twoje zimne spojrzenie, obojętny ton głosu i wzruszenie ramionami
Teraz to on milczał a z jego twarzy znikł uśmiech, który gościł do tej pory.
- No właśnie. - dodałaś, puszczając do niego perskie oko, odwróciłaś się i odeszłaś.
Nie szedł za tobą. Stał jak posąg. Na środku chodnika ze wzrokiem wbitym w ziemię. Pobiegłaś do domu. Gwałtownie otworzyłaś drzwi. Pobiegłaś do pokoju. Zdejmowałaś płaszcz, a do oczu napływały ci łzy. Rzuciłaś się na łóżko. W butach i czapce. Płakałaś. Liam był twoim najlepszym przyjacielem odkąd skończyłaś 5 lat. Zostawił cię, wspomniane wcześniej, trzy lata temu. Wtedy kiedy ty potrzebowałaś największego wsparcia, on rozpoczynał robienie kariery i zapomniał o tym, że jesteście, a raczej byliście przyjaciółmi. Dla ciebie był to na prawdę trudny moment w życiu. Twój tata zginął w wypadku samochodowym. Liam wiedział o tym doskonale. Pocieszał cię w pierwszych dniach. Ale kiedy jego kariera muzyczna nabierała tempa, wasza przyjaźń zwalniała. Dawniej spotykaliście się codziennie, każdą wolną godzinę spędzaliście razem, później widzieliście się raz, dwa razy na tydzień. Kilka dni na trzy tygodnie, aż w końcu Liam przestał się z tobą kontaktować. A ty czułaś się jakby ktoś odebrał ci część siebie samej. Przestałaś o nim myśleć. Starałaś się nie przywoływać wspomnień. Żyć tak jakbyście nigdy się nie poznali. Nie było to jednak łatwe. Kiedy tylko na chwilę o nim zapomniałaś, przeglądając strony w internecie natknęłaś się na jego zespół, bądź na zdjęcie, na cokolwiek co przypominało ci o nim. Było to nie do zniesienia. A teraz kiedy całkowicie o nim zapomniałaś, kiedy twoim marzeniem było już nigdy więcej go nie spotkać, on nagle znów pojawia się w twoim życiu i przewraca je do góry nogami. To nie fair. Wzięłaś się w garść. ''Nie będzie jakiś kretyn pojawiał się od tak i wszystkiego psuł.'' - pomyślałaś. Wstałaś, zmyłaś makijaż, włożyłaś dresy i rozciągnięty t-shirt, włosy związałaś kok, chwyciłaś laptopa, włączyłaś muzykę i przeciągu sekundy znalazłaś się w swoim świcie.
Usnęłaś dość późno. Obudziły Cię promienie jesiennego słońca. Spojrzałaś na zegarek. Wskazywał godzinę jedenastą za dziesięć. Rozciągnęłaś się i poszłaś do toalety. Ubrałaś się i zjadłaś śniadanie. Mamy nie było w domu, musiała pilnie pojechać do firmy, ponieważ miała jakieś ważne zlecenia, bla bla bla. Włączyłaś radio, akurat leciała twoja ulubiona piosenka. Podgłosiłaś i zaczęłaś tańczyć w salonie. Pokrzątałaś się po domu. Czas szybko minął. Zadzwoniła do ciebie przyjaciółka, chciała wyciągnąć cię do kina. Zgodziłaś się bez namysłu. Pogadałyście dobre trzydzieści minut. Ubrałam się stosownie do pogody. Włożyłaś czarne rurki, kremowy sweterek, cienki płaszczyk, a na nogi włożyłaś emu, na głowę czapkę, chwyciłaś torbę i wyszłaś. Szłaś  około piętnastu minut, miałyście spotkać się pod centrum handlowym. Szłaś sama, ze słuchawkami w uszach. Nagle ktoś chwycił cię raptownie za łokieć i odwrócił. Przestraszyłaś się. Był to Liam... Otworzyłaś usta aby dać mu do zrozumienia, że nie ma prawa zaczepiać cię tak znienacka na ulicy. Nie wydobyłaś z siebie ani jednego słowa. Przerwał twoje milczenie.
- Daj mi to wszystko wyjaśnić. O nic innego nie proszę. - powiedział zdyszanym głosem
- Słucham ! - skrzyżowałaś ręce na piersiach.
- Nie tutaj, chodźmy do jakiejś restauracji, porozmawiamy na spokojnie. - zaproponował
- Nie mam czasu, jestem umówiona. - rzuciłaś oschle
- Zrób to dla mnie. - nalegał
- A niby z jakiej racji, ja mam robić coś dla ciebie !? Nie po tym.. nie po tym co mi zrobiłeś ! - rzuciłaś mu prosto w twarz
- Proszę. - powiedział ze słyszalnie łamiącym się tonem głosu
Odeszłaś od niego kilka kroków. Zadzwoniłaś do [Imię Twojej przyjaciółki] i poprosiłaś o przełożenie waszego wypadu na jutro. Marudziła, ale zgodziła się, kiedy bardzo zwięźle powiedziałaś o co chodzi.
- Masz godzinę. - podeszłaś do chłopaka i rzuciłam chłodno
Niestety, rozmowa przeciągnęła się odrobinkę. Odrobinkę bardzo się przeciągnęła. Rozmawialiście całe siedem godzin i wciąż było wam mało. Liam wszystko ci wytłumaczył. Swoje nagłe 'zniknięcie'. Ty również wytłumaczyłaś mu kilka spraw, które wymagały wyjaśnień. Już po kilkudziesięcio minutowej rozmowie, zapomniałaś o tym, że Liam tak cię zranił. Rozmawialiście całą noc. Śmialiście się i wygłupialiście jak kiedyś. Czuliście się w swoi towarzystwie tak swobodnie i lekko. Jak za dawnych dobrych lat.
I tak jest do dziś. Przyjaźnicie się już ponad trzynaście lat. (nie licząc dwu letniej przerwy). Wciąż świetnie się dogadujecie. Rozmawiacie codziennie. Widujecie się w każdą wolną chwilę. Jesteście przyjaciółmi na dobre i złe. Przyjaciółmi na zawsze...



___________________________________________
Coś dłuższego.
Co sądzicie ?
Opinie zostawiajcie w komentarzach ! 
♥ ♥ ♥ 



2 komentarze: