środa, 26 grudnia 2012

One Direction - Irresistible ♥

# 39 - Szczęście nie jedno ma imię ( cz. 2 ost. )

Przedpołudnie. Siedziałam na oknie z lampka wina w ręku. Po szybie strugi deszczu ścigały się ze sobą. Na dworze mimo wczesnej pory było zimno, ciemno i ponuro. Moje łzy ścigały się razem ze strugami deszczu. Dziś mijają trzy miesiące odkąd ostatni raz rozmawiałam  z Niallem, tak, tym samym który zdradził mnie z niejaką Jenny. Wciąż nie mogłam, nie potrafiłam o nim zapomnieć. Moja podświadomość mino wszystko pragnęła jego, jego bliskości, jego ciała.  Każdy kawałek mnie pragnął tylko jednego - jego. Płakałam każdej nocy. Nie spałam. Nie chodziłam do pracy. Byłam zmęczona i wyczerpana. Minął kolejny dzień. Zapowiadała się kolejna nieprzespana noc. Kiedy z ogromną niechęcią weszłam do kuchni po kolejną butelkę czerwonego wina, usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, nawet bardzo. Od kilku tygodni nie rozmawiałam z ludźmi, nawet moja najlepsza przyjaciółka nie odzywała się do mnie po tym jak nawrzeszczałam na nią, kiedy mówiła źle o Niallu, i spoliczkowałam ją. Z wielkim oporem podeszłam do drzwi. Nie otworzyłam ich jednak. Nie miałam ochoty przyjmować gości. Niestety osoba stojąca za drzwiami nie dawała za wygraną. Dzwoniła dzwonkiem i pukała.
- Wiem, że tam jesteś, nie odejdę dopóki mi nie otworzysz. - odezwał się znajomy głos, głos którego tak bardzo pragnęłam przez tak długi czas
Osłupiała. Z oczu zniknęły łzy. W sercu poczułam ciepło. To Niall. Po co przyszedł ? Pomimo tego pytania zadanego sobie w duchu, cieszyłam się jak małe dziecko. Jednocześnie jednak poczułam strach, obawę i zdenerwowanie. Jak on w ogóle śmiał przyjść do mojego domu po tym co mi zrobił. Osunęłam się po drzwiach.
- Otwórz, proszę, wiem że tam jesteś.
Upajałam się dźwiękiem jego melodyjnego głosu. Wstałam. Moje oczy wyschły. Uśmiech pojawił się na twarzy. Z dumą otworzyłam drzwi. Nie ujrzałam nic innego niż wielki, ogromny bukiet czerwonych róż.
- Oryginalnie. - westchnęłam oschle
- Wpuścisz mnie, te róże są cholernie ciężkie. - pomimo napiętej atmosfery, która panowała między nami, oboje zachichotaliśmy
Niall wszedł do środka. Pomógł mi wstawić róże do wazonu. Faktycznie były strasznie ciężkie. Zapadła niezręczna cisza. Chłopak zmierzył mnie wzrokiem. Wpatrywał się krótką chwile w moje szare dresy, za dużą koszulkę, którą miałam na sobie, nie uszło jego uwadze również to, że moje oczy są spuchnięte od płaczu.Odwrócił głowę. Na kuchennym blacie zobaczył pustą już butelkę po winie, obok niej pusty kieliszek, a nieopodal kolejną otwartą butelkę z czerwonym alkoholem. Ponownie na mnie spojrzał. Stałam zrezygnowana i zdegustowana jego zachowaniem.
- Po co przyszedłeś ? - wycedziłam.
Nie odpowiedział. Przytulił mnie po chwili tak mocno i czule jak jeszcze nigdy. Poczułam zapach jego perfum, jego oddech na swojej szyi. Odepchnęłam go jednak. Spojrzał na mnie mocno zdziwiony moim zachowaniem.
- Czego się spodziewałeś ? Że rzucę Ci się na szyję i będzie jak dawniej ?
- Szczerze mówiąc na to liczyłem.. Może nie dosłownie ale..
- Słucham ?! - oniemiałam
- [T.I.] Przepraszam, bardzo Cię przepraszam. Kocham Cię. - wyszeptał i pocałował mnie czule i namiętnie
 Odepchnęłam go z całych sił i spoliczkowałam. Pomimo tego jak bardzo wciąż go kochałam, nie mogłam znieść upokorzenia które miało miejsce kilka miesięcy temu.
- Wynoś się ! - wrzasnęłam
- [T.I.] proszę. Proszę wybacz mi. - uklęknął i chwycił moją dłoń
Zmieszałam się. Zrobiło mi się go żal. Poczułam ciepło w klatce piersiowej. Jego twarz była wykrzywiona bólem.
- Wstań. - wyszeptałam rozglądając się zawstydzona po pokoju
- Będę klęczał tak długo dopóki mi nie wybaczysz.
- To ma być szantaż? Mało skuteczny.
- Proszę cię. Nie umiem bez Ciebie funkcjonować. Te kilka miesięcy to najgorszy okres w moim życiu. Uwierz mi, proszę. - spojrzał mi w oczy
Po chwili spuścił głowę. Znów spojrzał. Jego oczy były szklane. Widać było, że cierpi. Było mi go żal. Ale.. Ale co ze mną ? Co z moimi uczuciami ? Co z tym jak ja się czułam. Zastanawiałam się dlaczego mówię to w myślach.
- A co ze mną ? Pomyślałeś w tej całej sytuacji co ze mną ? Co z moimi uczuciami ? Co ja czułam ? Pomyślałeś ? - mój głoś drżał
Niall powoli stanął na nogi. Chwycił mnie swoimi masywnymi dłońmi za barki. Kazał spojrzeć na siebie.
- Nigdy, nigdy więcej nie pozwolę żebyś tak cierpiała. Ani przeze mnie, ani przez kogokolwiek innego. Zaufaj mi, daj mi jedną, ostatnią szansę, o nic więcej nie proszę. - przytulił mnie mocno do siebie.
Nie wiem jak długo staliśmy wtuleni w siebie. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie, aby nigdy się nie skończyła. Kochałam Go, a on kochał mnie. Nie potrafiłam mu jednak wybaczyć tego co mi zrobił. Zrobiłam się senna, poczułam jak uginają się pode mną kolana.
Obudziłam się rano w koszulce Nialla nieświadoma jak znalazłam się w sypialni. Zerwałam się z łóżka i pospiesznie zbiegłam po schodach. Na kanapie w salonie spał Harry. Rozmarzyłam się na moment. Był takie słodki i bezbronny jak spał. Mimo wszystko musiałam go obudzić. Rzuciłam w niego poduszką z całych sił.
- Możesz mi wytłumaczyć co Ty tutaj do cholery robisz ? - nie wiem czy wyszło mi skutecznie udawanie, że nie jest tu mile widziany
- Ałaa. - zerwał się z kanapy - Rozmawialiśmy wczoraj, a później zasnęłaś, nie chciałem Cię budzić więc zaniosłem Cię do sypialni a sam położyłem się tutaj, nie chciałem abyś była sama. - wydukał zaspany
- Aha. - podsumowałam kiwając głową - Przyzwyczaiłam się do bycia samotną. - dodałam
- Myślałem.. że doszliśmy do czegoś wczoraj. Że dałaś mi ostatnią szanse, że.. że znów będziemy razem.. - posmutniał
- Zbieraj się, czas na Ciebie. - puściłam do niego perskie oko i poszłam zrobić sobie kawę
Doskonale pamiętam wczorajszą rozmowę. Postanowiłam zaryzykować i dać Niallowi ostatnią szanse, o czym on jeszcze nie wiedział. Zawsze lubiłam się z nim drażnić. Wychyliłam się z kuchni.
-  [T.I.] porozmawiajmy. - spojrzał na mnie
- Nie ma o czym. - uniosłam kącik oka
- Jest. - zdenerwował się
- Nie ma. - wpiłam się w jego malinowe usta
- Jesteś pewna ? - zapytał kiedy oderwałaś się od niego.
- O nic nie pytaj, zapomnij co było...
- Przepraszam za smutek, dziękuje za miłość. - przerwał mi w połowie zdania i dokończył.

___________________________________
Znów długo mnie nie było..
Wesołych. ♥ 






poniedziałek, 19 listopada 2012

# 38 - Szczęście nie jedno ma imię ( cz. 1 )

- Witaj, piękna. - powiedział Niall, kiedy tylko otworzyłam oczy
Powitałam go lekkim, sennym uśmieszkiem i przekręciłam się delikatnie w jego stronę, jednocześnie wtulając w jego klatkę piersiową. Palcami przeczesywał moje włosy. Minęła długa chwilą nim wstałam z łóżka. Niall wstał pierwszy. Odsłonił zasłony i do pokoju wlały się jasne promienie porannego słońca.
- Wstawaj księżniczko. - nachylił się nade mną i pocałował w czoło
Z Niallem znałam się dość krótko. Byliśmy parą, ale nie mieszkaliśmy razem. Jednak wczoraj spędziliśmy wspólny wieczór i zostałam u niego na noc. Schowałam głowę w poduszkę i nakryłam się kołdrą. Nie miałam ochoty wstawać z łóżka. Byłam zmęczona i nic mi się nie chciało. Jedyne o czym marzyłam to sen. Niestety, czekała na mnie praca. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Niall brał prysznic. Przemyłam twarz i spojrzałam w lustro. Nie ujrzałam w nim zbyt wiele, całe zaparowało od unoszącej się gorącej pary z pod prysznica. Umyłam zęby i przeczesałam włosy.  Niall zdążył zrobić to samo, kiedy ja nakładałam na twarz lekki makijaż i ubierałam się. Mój chłopak również się ubrał.Niall uznał, że zjemy na mieście. Nie miałam nic przeciwko. W przeciągu pięciu minut siedzieliśmy już w samochodzie i jechaliśmy w kierunku centrum. Niall podwiózł mnie pod budynek firmy, w której pracowałam, a sam pojechał na spotkanie. Mieliśmy zjeść razem lunch, niestety śniadanie nie wypaliło, ponieważ były korki i oboje spóźnilibyśmy się na spotkania. W pracy jak to w pracy, mnóstwo papierkowej roboty i spotkań z klientami. Skończyłam przed trzynastą. Zadzwoniłam do Nialla i umówiliśmy się na lunch. Pojechałam więc taksówką do restauracji, w której mieliśmy się spotkać. Czekałam na niego dziesięć minut, dwadzieścia, godzinę. Po półtorej godzinie napisał SMS, że jednak nie ma czasu przyjechać. Bez żadnych wyjaśnień, bez jakiegokolwiek przepraszam. Nic. Zdenerwowana pojechałam do siebie do domu, ponieważ skończyłam już pracę na dziś. Krzątałam się po domu, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Oczywiście nie było nic ciekawego. Położyłam się i usnęłam w mgnieniu oka, na prawdę byłam zmęczona. Kiedy się obudziłam było późno. Na dworze zapadł zmrok. Przed domem świeciły się latarnie. Nie. To nie były latarnie. To światła samochodu. Samochodu Nialla. Dziwne, że nie napisał, ani nie zadzwonił, że wpadnie. Spojrzałam na telefon. Zero wiadomości. Otworzyłam mu drzwi. Ledwo wszedł do środka a od razu mnie pocałował. Zachłannie i namiętnie. Na ślepo zmierzaliśmy w kierunku sypialni. Wziął mnie na ręce i wniósł po schodach uśmiechając się. Położył mnie na łóżku i przygniótł swoim ciałem. Znów pocałował. W jego oczach pojawiły się płomienie pożądania. Zbliżenie nie było długie, lecz intensywne. Odkąd przekroczył próg mojego domu nie odezwał się ani słowem. Ja również milczałam. Oboje leżeliśmy wtuleni w siebie na łóżku. Niall wstał bez słowa. Ubierał się zbierając części garderoby z podłogi. Zszedł na dół bez słowa. Owinięta w kołdrę podążyłam za nim.
- Wychodzisz ? - zapytałam mocno zdziwiona
- Idę tylko po telefon. Zostawiłem go w samochodzie. - odetchnęłam z ulgą
Wyszedł. Obserwowałam go przez okno. Wziął telefon z samochodu. Przyłożył go do ucha. Chyba do kogoś dzwonił. Rozmawiał dłuższą chwilę. Uśmiechał się i rumienił. Nigdy go takiego nie widziałam. Wydało  mi się to dziwne.Był hmm.. radosny ? Szczęśliwy... ? Wszedł do domu cały w skowronkach.
- Stało się coś ? - zapytałam niepewnie
- Nie, dlaczego ? Wręcz przeciwnie, nigdy nie było lepiej. - uśmiechnął się cwaniacko
Nie drążyłam tematu. Usiadłam na kanapie, Niall przygotował dla mnie herbatę i przysiadł się obok, a ja wtuliłam się w jego tors. Oglądaliśmy film. Niby horror, ale nie był straszny. A przynajmniej na tyle, żebym odczuwała strach. Wtulona w swojego mężczyznę popijałam gorącą herbatę. W połowie filmu Niall poszedł do łazienki. Kiedy tylko drzwi się za nim zatrzasnęły usłyszałam i poczułam wibracje telefonu. Jego telefonu. Wypadł mu z kieszeni. Sięgnęłam po niego. Widniał SMS od nijakiej Jenny.
"Cześć kochanie, nie mogę doczekać się naszego wspólnej nocy.
Zadzwoń jak uwolnisz się na chwilę od tej modliszki.
Buziaki, Kocham cię, Jenny. xoxo"
Nie wierzyłam własnym oczom. Mój Niall, który rzekomo mówił mi jak bardzo mnie kocha, zdradza mnie z jakąś Jenny ?! Nie mogłam w to uwierzyć. Usłyszałam otwierające się drzwi. Szybko schowałam telefon za siebie i uśmiechnęłam się jak niby nigdy nic. Usiadł koło mnie. Bardzo blisko. Przytulił i pocałował w czoło. Obejmując mnie ramieniem siedzieliśmy tak kilka minut.
- Kim jest Jenny ? - zapytałam sarkastycznym uśmiechem
- Kto ? Nie znam żadnej Jenny. - odpowiedział ze spokojem wciąż obejmując mnie
- No wiesz, ta, z która masz spędzić wspólnie noc ? Wciąż nic ci to nie mówi ? - uśmiechnęłam się niby od niechcenia, w moim głosie można było na odległość wyczuć sarkazm
- Słucham ? - wzburzył się - Skąd ci się to wzięło ?! - gwałtownie odsunął się ode mnie
Pokazałam mu jego telefon i wiadomość. Byłam zaskakująco spokojna, ale w duchu, moje serce przed kilkoma chwilami rozpadło się na milion małych kawałeczków. Wpatrywał się z niedowierzaniem w ekran telefonu. Nie wierzył. Podobnie jak ja nie wierzyłam, że byłby w stanie zrobić coś takiego. 
- Jak możesz grzebać bez pytania w moim telefonie ? - oburzył się i wstał
- Po pierwsze to nie podnoś na mnie głosu ! Nie masz prawa ! - teraz to ja krzyknęłam - A po drugie, należą mi się jakieś wyjaśnienia, nie sądzisz ? - wstałam z kanapy, aby się z nim zrównać, ale i tak byłam niższa od niego. 
- Przepraszam. Usiądź, wytłumaczę Ci wszystko na spokojnie. - zaproponował z żalem w głosie
Usiadłam. Czekałam aż jakiekolwiek słowo wydobędzie się z jego ust. Milczał.
- Słucham. Wyjaśniaj ! - uniosłam się
Usiadł obok mnie, nieco dalej niż wcześniej. Patrzył mi w oczy. 
- Jenny to.. Jenny jest.. 
- Wykrztuś to z siebie w końcu. - przerwałam mu jąkanie się
- Jenny i ja jesteśmy parą od ponad roku. - powiedział pospiesznie po czym głośno wypuścił powietrze
Bez słowa wstałam, podeszłam do szafy, wyjęłam jego kurtkę, rzuciłam nią w jego stronę. 
- Wyjdź. - rozkazałam
- Proszę daj mi...
- Wyjdź ! - powtórzyłam nieco głośniej, wzrok wbiłam w podłogę, do oczu napływały mi łzy, nie mogłam na niego patrzeć, nie po tym co mi zrobił
- Wiesz przecież, że jesteś dla mnie najważniejsza, Jenny się nie liczy. Nasz związek popsuł się, popsuł się kiedy zacząłem spotykać się z tobą. Raczej byliśmy. Zerwałem z nią po kilku tygodniach kiedy poznałem ciebie. Mówiłem jej to wielokrotnie, ale ona wciąż chce próbować, wciąż ma nadzieję, że jeszcze kiedyś będziemy razem. Uwierz mi... ja.. - przerwałam mu
- Przestań ! Po protu wyjdź, wyjdź i nigdy więcej tu nie przychodź ! - nie powstrzymałam łez, spłynęły po policzkach, w jego oczach również się pojawiły
- Proszę, daj mi szansę, obiecuję ci, że Jenny to już historia, tylko ty się dla mnie liczysz. - jego głos drżał, stał się płaczliwy i cichy 
Niall otrzeć moje łzy, przytulić mnie. Odepchnęłam go. 
- Nie dotykaj mnie ! - mój głos zabrzmiał groźniej niż miałam zamiar - Idź już. - powiedziałam niemal że szeptem
Nie protestował więcej, wyszedł. Wyszedł trzaskając drzwiami. Był na siebie wściekły. Spojrzałam na stolik, jego telefon. Chwyciłam go gniewnie. Z zawrotną prędkością wyszłam przed dom, bardzo gwałtownie otwierając drzwi. Stanęłam w progu. Nial spojrzał na mnie. Nie wsiadł jeszcze do samochodu. Ze wściekłością krążył na podjeździe. Zobaczywszy mnie zamarł w bezruchu. 
- O czymś zapomniałeś. - wyszeptałam
Podszedł bliżej, chwycił telefon. Jego zimna dłoń dotknęła mojej, trwało to kilka sekund, szybkim ruchem cofnęłam rękę. Spojrzał na mnie. Jego oczy były szklane, pełne łez. Nie zmiękczyło mnie to jednak. Odwróciłam się i cofnęłam o pół kroku. Chwycił mnie za łokieć, obrócił i mocno przytulił.
- Przepraszam. - wyszeptał. 
Nie wiedziałam jak się zachować. Stałam całkiem oszołomiona. Otrząsnęłam się po chwili, do oczu znów napłynęły łzy. Wyrwałam się z uścisku i odruchowo uderzyłam go w twarz. Spojrzałam na niego, a on na mnie. Wbiegłam po schodkach do domu.
- Żegnaj Niall. - wyszeptałam wchodząc do środka i za trzaskając drzwi. 

______________________________________________
KOMENTUJECIE PYŚKI. ♥ ♥ ♥ 



czwartek, 15 listopada 2012

#37 - Przyjaźń na zawsze.

Dzień jak co dzień. Wróciłaś ze szkoły, rzuciłaś rzeczy w kąt, zagadałaś mamę i przekąsiłaś co nieco. Wróciłaś do pokoju, wzięłaś laptopa i zaczęłaś przeglądać jakieś strony bez większych emocji. Stwierdziłaś, że w piątek wieczorem nie spędzisz sama, w ciemnym, pusty pokoju przy laptopie, przerzucając bezsensowne strony internetowe. Odbyłaś toaletę, poprawiłaś włosy i makijaż, zarzuciłaś na siebie płaszcz, szary komin, czapkę typu smerf, na nogi włożyłaś swoje ulubione emu, powiedziałaś mamie, że wychodzisz i po chwili krążyłaś już po mieście. Było ciemno. Świeciły się latarnie. Miasto nie tętniło życiem tak jak w dzień. Udałaś się do parku, mijałaś zakochane pary, ludzi, staruszków na wieczornym spacerze. Wpatrywałaś się w nich i myślałaś czy ty też będziesz tak szczęśliwa w ich wieku. Pogrążona w rozmyśleniach, wpatrzona w niebo z zatroskaną miną szłaś przez siebie. Wpadłaś na kogoś. Zderzyliście się, a ty upadłaś. Odruchowo wymamrotałaś:
- Przepraszam. Ja.. nie... - uniosłaś wzrok
Twoim oczom ukazał się wysoko, krótko obcięty brunet. Zaniemówiłaś. Ledwo co go poznałaś, tak bardzo się zmienił przez te kilka lat. Był to twój dawny przyjaciel. Nie kto innym jak Liam Payne. Udałaś, że się nie znacie, nie rozmawialiście od kilku lat. Wyciągnął rękę w twoją stronę, aby pomóc ci wstać. Zignorowałaś ten gest. Szybko sama wstałaś na nogi i ruszyłaś gwałtownym krokiem przed siebie bez słowa. On jednak chwycił cię w ostatniej sekundzie za płaszcz i lekko szarpnął.
- [Twoje imię] ? - zapytał z niedowierzaniem
- Musiałeś mnie chyba z kimś pomylić, przepraszam spieszę się. - puścił twój płaszcz wpatrując się w ciebie jeszcze przez chwilę jak w obrazek, po czym odwróciłaś się i odeszłaś
Szłaś przed siebie doskonale znana ci ścieżką w parku, który odwiedzałaś praktycznie każdego dnia. Usłyszałaś ciche nawoływanie swojego imienia. Zignorowałaś to. Przecież było mnóstwo ludzi o tym samym imieniu co twoje. Głos nabierał na sile. Był  delikatny z nutką goryczy. Odwróciłaś się, w twoją stronę biegł nie kto inny jak chłopak z parku, na którego wpadłaś chwilę temu.
- Zaczekaj  [Twoje imię] ! Stój. - przystanęłaś na tę komendę - Już myślałem, że cię nie dogonię. - wyszeptał zdyszany
Milczałaś. Nie wiedziałaś czy udać, że faktycznie go nie znasz, czy udać, że go nie poznałaś, czy ucieszyć się i rzucić mu się na szyję. Stałaś w miejscu. Wpatrywaliście się siebie nawzajem.
- To ja. Nie poznajesz mnie. To ja Lia... - przerwałaś mu
- Wiem, kim jesteś. - zdziwił się
- Wiedziałem, że cię znam, kiedy tylko ujrzałem twoją bladą twarz w świetle latarni od razu cię poznałem. - dodał speszony
- Cieszę się. - wycedziłaś bez większych emocji wzruszając przy tym ramionami
- Wszystko w porządku ? - zapytał chwytając mnie za rękę, kiedy odgarniałam włosy z twarzy
- Teraz o to pytasz ? A gdzie byłeś trzy lata temu, kiedy cię potrzebowałam ? - powiedziałaś ze zdenerwowaniem, którego miał nie dostrzegł, chciałaś jednak aby dostrzegł twoje zimne spojrzenie, obojętny ton głosu i wzruszenie ramionami
Teraz to on milczał a z jego twarzy znikł uśmiech, który gościł do tej pory.
- No właśnie. - dodałaś, puszczając do niego perskie oko, odwróciłaś się i odeszłaś.
Nie szedł za tobą. Stał jak posąg. Na środku chodnika ze wzrokiem wbitym w ziemię. Pobiegłaś do domu. Gwałtownie otworzyłaś drzwi. Pobiegłaś do pokoju. Zdejmowałaś płaszcz, a do oczu napływały ci łzy. Rzuciłaś się na łóżko. W butach i czapce. Płakałaś. Liam był twoim najlepszym przyjacielem odkąd skończyłaś 5 lat. Zostawił cię, wspomniane wcześniej, trzy lata temu. Wtedy kiedy ty potrzebowałaś największego wsparcia, on rozpoczynał robienie kariery i zapomniał o tym, że jesteście, a raczej byliście przyjaciółmi. Dla ciebie był to na prawdę trudny moment w życiu. Twój tata zginął w wypadku samochodowym. Liam wiedział o tym doskonale. Pocieszał cię w pierwszych dniach. Ale kiedy jego kariera muzyczna nabierała tempa, wasza przyjaźń zwalniała. Dawniej spotykaliście się codziennie, każdą wolną godzinę spędzaliście razem, później widzieliście się raz, dwa razy na tydzień. Kilka dni na trzy tygodnie, aż w końcu Liam przestał się z tobą kontaktować. A ty czułaś się jakby ktoś odebrał ci część siebie samej. Przestałaś o nim myśleć. Starałaś się nie przywoływać wspomnień. Żyć tak jakbyście nigdy się nie poznali. Nie było to jednak łatwe. Kiedy tylko na chwilę o nim zapomniałaś, przeglądając strony w internecie natknęłaś się na jego zespół, bądź na zdjęcie, na cokolwiek co przypominało ci o nim. Było to nie do zniesienia. A teraz kiedy całkowicie o nim zapomniałaś, kiedy twoim marzeniem było już nigdy więcej go nie spotkać, on nagle znów pojawia się w twoim życiu i przewraca je do góry nogami. To nie fair. Wzięłaś się w garść. ''Nie będzie jakiś kretyn pojawiał się od tak i wszystkiego psuł.'' - pomyślałaś. Wstałaś, zmyłaś makijaż, włożyłaś dresy i rozciągnięty t-shirt, włosy związałaś kok, chwyciłaś laptopa, włączyłaś muzykę i przeciągu sekundy znalazłaś się w swoim świcie.
Usnęłaś dość późno. Obudziły Cię promienie jesiennego słońca. Spojrzałaś na zegarek. Wskazywał godzinę jedenastą za dziesięć. Rozciągnęłaś się i poszłaś do toalety. Ubrałaś się i zjadłaś śniadanie. Mamy nie było w domu, musiała pilnie pojechać do firmy, ponieważ miała jakieś ważne zlecenia, bla bla bla. Włączyłaś radio, akurat leciała twoja ulubiona piosenka. Podgłosiłaś i zaczęłaś tańczyć w salonie. Pokrzątałaś się po domu. Czas szybko minął. Zadzwoniła do ciebie przyjaciółka, chciała wyciągnąć cię do kina. Zgodziłaś się bez namysłu. Pogadałyście dobre trzydzieści minut. Ubrałam się stosownie do pogody. Włożyłaś czarne rurki, kremowy sweterek, cienki płaszczyk, a na nogi włożyłaś emu, na głowę czapkę, chwyciłaś torbę i wyszłaś. Szłaś  około piętnastu minut, miałyście spotkać się pod centrum handlowym. Szłaś sama, ze słuchawkami w uszach. Nagle ktoś chwycił cię raptownie za łokieć i odwrócił. Przestraszyłaś się. Był to Liam... Otworzyłaś usta aby dać mu do zrozumienia, że nie ma prawa zaczepiać cię tak znienacka na ulicy. Nie wydobyłaś z siebie ani jednego słowa. Przerwał twoje milczenie.
- Daj mi to wszystko wyjaśnić. O nic innego nie proszę. - powiedział zdyszanym głosem
- Słucham ! - skrzyżowałaś ręce na piersiach.
- Nie tutaj, chodźmy do jakiejś restauracji, porozmawiamy na spokojnie. - zaproponował
- Nie mam czasu, jestem umówiona. - rzuciłaś oschle
- Zrób to dla mnie. - nalegał
- A niby z jakiej racji, ja mam robić coś dla ciebie !? Nie po tym.. nie po tym co mi zrobiłeś ! - rzuciłaś mu prosto w twarz
- Proszę. - powiedział ze słyszalnie łamiącym się tonem głosu
Odeszłaś od niego kilka kroków. Zadzwoniłaś do [Imię Twojej przyjaciółki] i poprosiłaś o przełożenie waszego wypadu na jutro. Marudziła, ale zgodziła się, kiedy bardzo zwięźle powiedziałaś o co chodzi.
- Masz godzinę. - podeszłaś do chłopaka i rzuciłam chłodno
Niestety, rozmowa przeciągnęła się odrobinkę. Odrobinkę bardzo się przeciągnęła. Rozmawialiście całe siedem godzin i wciąż było wam mało. Liam wszystko ci wytłumaczył. Swoje nagłe 'zniknięcie'. Ty również wytłumaczyłaś mu kilka spraw, które wymagały wyjaśnień. Już po kilkudziesięcio minutowej rozmowie, zapomniałaś o tym, że Liam tak cię zranił. Rozmawialiście całą noc. Śmialiście się i wygłupialiście jak kiedyś. Czuliście się w swoi towarzystwie tak swobodnie i lekko. Jak za dawnych dobrych lat.
I tak jest do dziś. Przyjaźnicie się już ponad trzynaście lat. (nie licząc dwu letniej przerwy). Wciąż świetnie się dogadujecie. Rozmawiacie codziennie. Widujecie się w każdą wolną chwilę. Jesteście przyjaciółmi na dobre i złe. Przyjaciółmi na zawsze...



___________________________________________
Coś dłuższego.
Co sądzicie ?
Opinie zostawiajcie w komentarzach ! 
♥ ♥ ♥ 



sobota, 10 listopada 2012

#36 Imagine - Nieprawdopodobne, a jednak. ♥

 Wstałam o szóstej jak co dzień. Wyszykowałam się, zjadłam co nieco, wzięłam kluczyki od auta i pojechałam do domu Louisa i Harrego. Były straszne korki, normalnie jechałam do nich trzydzieści minut, dziś zajęło mi to jednak znacznie dłużej. Dwadzieścia po siódmej a ja wciąż stoję w korku, ale myślami byłam w domu chłopaków. Za dziesięć ósma pojawiłam się na miejscu. Siedzieli na kanapie w salonie.
- Przepraszam za spóźnienie, ale na mieście straszne korki. Ludzie wariują przed Świętem Dziękczynienia.
- Nie ma sprawy. - wymamrotał zaspany jeszcze Harry
- Louis jeszcze śpi ? - zapytałam
Mruknął tylko pod nosem, nie dogadywaliśmy się zbyt dobrze.
- Pójdę go obudzić. - dodałam wchodząc po schodach
- Louis, wstawaj, o dziesiątej macie spotkanie. - powiedziałam i ściągnęłam z niego kołdrę.
- Jeszcze minuta. - jęknął
- Żadna minuta, wstawaj i idź zrób coś ze sobą ! - powiedziałam stanowczym tonem
Rzucił w moją stronę wrogie spojrzenie, po czym zwlókł się z łóżka i poszedł do łazienki. Zdążyłam tylko zapytać na co ma ochotę. Oczywiście było mu wszystko jedno. Zeszłam na dół i zapytałam o to samo Harrego, nie odpowiedział. Wiedziałam, że za mną nie przepada, ale to było niegrzeczne. Ponowiłam pytanie. Mruknął coś pod nosem ze wzrokiem wbitym w ekran telewizora. Wzruszyłam ramionami i udałam się do kuchni. Postanowiłam zrobić omlet z konfiturą, bitą śmietaną, sosem czekoladowym bądź miodem. Zaparzyłam sobie kawę po czym wyjęłam na blat wszystkie potrzebne produkty. Upijając łyk sięgnęłam po robota kuchennego. Omlet robił się sam. Usiadłam więc przy stole z kubkiem gorącej kawy i bez większych emocji kartkowałam kolorowe czasopisma. Do kuchni wszedł Harry. Spojrzałam w jego stronę, ignorował mnie.
- Potrzebujesz czegoś ? - powiedziałam obojętnym tonem
- Zajmij się sobą. - parsknął
- Nie musisz być niegrzeczny, ja przynajmniej staram się udawać dla ciebie miłą. - rzuciłam oschle
Zignorował moją wypowiedź. Zrobił sobie kawę i usiadł na przeciw mnie. Starałam się nie patrzeć w jego stronę, było to jednak silniejsze ode mnie i co chwila zerkałam na niego ukradkiem. Wyraz twarzy miał jak głaz, w ogóle się nie zmieniał. Kiedy zerknęłam kątem oka, jego kąciki ust uniosły się ku górze. Udałam, że tego nie widzę i zaczęłam nakrywać do stołu, jednocześnie pilnując omletów. Zajęło mi to dłużą chwilę. Śniadanie było gotowe. Harry przez cały ten czas nie ruszył się z miejsca i miałam wrażenie, że mnie obserwuje. Nie bacząc na niego, poszłam na górę po Louisa, który właśnie wyszedł z łazienki.
- Louis szybciej ! Za chwilę dziewiąta. Jak tak dalej będziesz się grzebał to obaj spóźnicie się na spotkanie. - uświadomiłam go i ponownie zeszłam na dół
Zadzwonił telefon, odebrałam, był to ich menedżer, z którym byli dziś umówieni na owe spotkanie. Okazało się, że mężczyzna musi je przełożyć, bo wypadła mu nagle pilna sprawa. Westchnęłam głośno do telefonu i odłożyłam słuchawkę. Już miałam iść na górę powiedzieć o wszystkim Louisowi, ale ten schodził właśnie po schodach. Wymieniliśmy się uśmiechami po czym Louis zasiadł do stołu i przywitał się z Harrym. Wzięłam swoją kawę i poszłam do salonu.
- Nie jesz z nami ? - zdziwił się Louis - Przecież uwielbiasz omlet z bitą śmietaną. - posmutniał
- Wszystko w porządku, po prostu nie jestem głodna, jedz i nie martw się o mnie, smacznego. - powiedziałam zatroskanym tonem
Zapomniałam, że miałam mu, a raj im powiedzieć o spotkaniu. Zwlekłam się niechętnie z kanapy, poszłam do kuchni i dosiadłam do chłopaków.
- Dzwonił wasz menedżer, musiał przełożyć spotkanie, powiedział, że wypadło mu coś ważnego. Umówił się na jutro, na szesnastą, chyba nie macie żadnych planów, a jeśli nawet to teraz macie nowe. - ostatnie słowa wypowiedziałam bardzo szybko, ze złośliwością w głosie, ponieważ wyczułam, że Harry chce mi przerwać
- Umm, mogłaś zapytać nas o zdanie, miałem plany na ten dzień. - wzburzył się Harry
- Jak już wcześniej powiedziałam, teraz częścią twoich planów jest spotkanie z menażerem. - puściłam do niego sarkastyczne oczko
Siedzieliśmy we trójkę jakieś dziesięć minut.
- Zostaw ja pozmywam. - z ręki Louisa wzięłam talerz oraz sztućce
- Kochana jesteś. - pocałował mnie w czoło - W takim razie skoro mamy wolne popołudnie, a przynajmniej ja, pójdę się zdrzemnąć. - uśmiechnął się i wyszedł
W kuchni panowała napięta atmosfera. Harry siedział z minął jakby co najmniej chciał mnie zabić. Włożyłam talerz Louisa do zmywarki. Wyciągnęłam rękę po talerz stojący przy Harrym, chciałam zrobić z nim to samo, niestety Harry mi to uniemożliwił. Chwycił mnie za nadgarstek. Zdziwiłam się. Raptownie wstał a w moich oczach ukazała się panika. Przycisnął mnie do ściany i pocałował. Namiętnie i czule. Tak jak jeszcze nikt w życiu mnie nie całował. Ugięły się pode mną kolana a w brzuchu tysiące motyli rozpoczęły swój taniec. Był to prawdopodobnie jeden z najlepszych pocałunków w moim życiu jak do tej pory. Pocałunek był krótki, ale przepełniony namiętnością i mnóstwem energii. Spojrzał mi w oczy. Jego usta płonęły. Moje serce biło jak oszalałe. Patrzyliśmy sobie w oczy jeszcze przez chwilę. Chwycił mnie za rękę i przejechał jej zewnętrzną stroną po swoim policzku. Poczułam jego oddech na swojej szyi.
- Zamieńmy przepełnione nienawiścią spojrzenia i wypełnione sarkazmem rozmowy na coś o wiele bardziej przyjemnego. - wyszeptał
Ciarki przebiegły mi po całym ciele. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie. W moich oczach pojawiły sie iskierki. Uroniłam łzę. Otarł ja i pocałował miejsce po którym spłynęła. Ponownie złożył pocałunek na moich ustach. Przepełnione złośliwością intrygi okazały się idealnym zakończeniem.

_______________________________
Wracam do Was po dłuuugiej przerwie. ♥
Komentujcie jak Wam się podoba. :)


środa, 3 października 2012

#35 Imagine - Wybór należy do Ciebie. // +18

Całował ją namiętnie i zachłannie. Chwycił za pośladki i podniósł. Dopchnął ją mocno do ściany, a jej spocone łopatki zostawiły mokry ślad. Wciąż całował. Pragnęli swojego dotyku, swoich ciał, pragnęli siebie. Oddechy przyspieszały. Serce biło szybciej. Całował jej szyję, dekolt, biust. Wiła się pod jego dotykiem. Dyszeli bardzo głośno nie bacząc na to czy sąsiedzi zwrócą uwagę. Zerwał z niej ubrania. Nie wiedział tego, że niszczy jej najdroższą bluzkę od Hermesa. Pieścił piersi. Całował i dotykał. Powalił całą siłą na łóżko, a ona jęczała jeszcze w locie. Przygniótł ją swoim ciałem. Całował każdy skrawek ciała. Usta, szyje, dekolt, brzuch. Schodził coraz niżej. Ona zdjęła jego koszulkę. Dotykała jego idealnie wyrzeźbionego ciała. Barki, tors, brzuch. Jęczęli obydwoje. Zerwał z niej resztki ubrań. Pozbył się swoich spodni. Ich bielizna jednym szybkim ruchem leżała na podłodze, wśród innych części garderoby. Nie panowali nad oddechami. Wszedł z nią gwałtownie i mocno. Nie sprawił bólu lecz rozkosz. Niesamowitą przyjemnośc. On napierał swoimi masywnymi lędźwiami, a ona krzyczała. Nie przestawał jej całował. Pchnięcia były coraz mocniejsze. Wraz z ich ciałami, poruszało sie łóżko uderzając z dużą siła o ścianę. Krzyczała. Można było usłyszeć pierwsze stuki od sąsiadów, którzy zawsze pierwsi wiedzieli, gdy nowa kobieta pojawiała się u niego. Nie przestawali. Jęczeli. Wykrzykiwała jego imię. A on całą masywnością dawał jej swą miłośc. A ona wiedziała, że będzie tylko lepiej. Za chwilę oboje osiągną szczyt. Już prawie. Ostatnie pchnięcie. Finish. Osiągnęli ostatni, najwyższy szczebel rozkoszy i przyjemności. Wyszedł z niej i bezwładnie opadł na łóżko. Oddechy po woli wracały do normy. Patrzyli sobie glęboko w oczy. Nie był to jednorazowy wybryk, lecz zobowiązanie na całe życie.

sobota, 8 września 2012

Zarejestruj się aby otrzyma ShinyBox

Aby otrzymac pudełko ShinyBox Zarejestruj się http://shinybox.pl/?ref=fb98175 . To nic nie kosztuje. W zestawie otrzymasz 5 kosmetyków do pielęgnacji ciała. Wszystko jest 100 % darmowe, nawet wysyłka. :)

piątek, 7 września 2012

Sryyy

Wybaczcie, ale kompletnie nie mam weny... Postaram się dodać coś jutro..
Miłego weekendu. :)
ALWAYS. ~K

sobota, 1 września 2012

#34 Imagine - Part I // Dlaczego nie ?


Poznaliśmy się jakieś dziewięć lat temu. Wtedy bylem po prosty Zaynem, tak tylko Zaynem. Wciąż nim jestem, ale ludzie mnie i moje nazwisko kojarzą tylko z zespołem. Uważają, że nie mam lub nie powiniemem mieć życia prywatnego. Ale ja je mialem, mam i mieć będę, bez względu na to jak bardzo i czy w ogóle jestem sławny. Wracając do [T./I.]. To moja najlerpsza przyjaciółka. Kocham ją jak nikogo innego. To czysta przyjaźń. Owszem jest piękna, mądra i nieczego jej nie brakuje, ale jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i chciałbym żeby tak zostało. Mieszkaliśmy razem. Dlaczego ? Już tłumacze. Poznaliśmy się jako dzieci w Paryskim Disneylandzie. Nasi rodzice chodzili do jednej szkoly. Wiecie, spotkanie po latach. I tak od slowa do słowa mój ojciec i jej matka znów zaczęli się spotykać. Moja mama zmarła przy porodzie. Nie mialem okazji jej poznać. Z opowieści taty wynika, że była jego pierwszą miłością. A ojciec [T./I.] ? Co tu dużo mówić, był gnojkiem i zostawil jej matkę kiedy dowiedział się, że jest w ciąży. Nasi rodzice zaczęli się spotykać. A my nie mięliśmy zbytnio wyboru, ani nic do powiedzenia, byliśmy dziećmi. Ale z czasem nasze towarzystko zaczęło nam odpowiadać. Zaczęliśmy się dogadywać. Nie mięliśmy przed sobą tajemnić, za to przed rodzicami mięlismy ich mnóstwo. Moj ojciec i matka [T.I.] pobrali się, a my zostaliśmy przyrodnim rodzeńswem i przyjaciółmi zarazem. Na język same cisną się slowa "i zyli dlugo i szczęśliwie". Niestety to nie jest prawda. Rozwiedli się po trzech latach wspólnego życia. Do dziś nie wiem co ich porożniło. Probowali nas od siebie odizolować. Bezskutecznie. Dlatego [T.I.] zamieszkała ze mną, z nami. Mówiąc 'z nami' nie mam na myśli mnie i ojca, ale ręsztę zespolu. Mieszkamy w londynie. [T.I.] miała dość intryg ze strony matki i mojego ojca. Uznała, że już pora sie usamodzielnić. Od dwóch i pół roku mieszkamy razem i tworzymy się dużą, zwariowaną rodzinę. Uwielbiam kiedy rano kiedy wszyscy już wstaną, a ja jeszcze śpię, [T.I.] przychodzi do mnie, kładzie się obok i bawi sie moimi wlosami. Kiedy to nie pomaga zaczyna skakac po łóżku i po mnie. Wtedy się budzę i zaczynam ją laskotać, a ona śmieje się jak dziesięciolatka. Później prowadzi mnie do łazienki i chlapie zimną wodą. Zazwyczaj ona cierpi na tym bardziej, bo jestem od niej silnijszy i zazwyczaj ona ląduje pod prysznicem, albo w wannie z lodowatą wodą. Dziś było dokładnie tak samo.
- Ohoo, idą nasze papużki nierozlączki. - zaśmiał się Harry rzucając jablkiem w Louisa
- Hej. - powiedziała szybko, udosząc dłon do góry, była cała mokra, calusieńka, od stóp do głów.
- Miss mokrego podkoszulka wita Was ! - krzyknął Zayn
- Oh, zamknij się. - uderzyła Go pięścią w ramie
Szła do łazienki. Przed samymi drzwiami zdjęła koszulkę, nie miała bielizny, dla mnie to codzienność. Zawsze tak robiła. Nie wiedziała jednak, że łazienka jest zajęta. Chwyciła za klamkę, otworzyła drzwi a jej oczom ukazal się równie nagi, nie kto inny tylko Niall, we własnej osobie. Chłopcy pękali ze śmiech. Ja bacznie obserwowalem całe zajście. Patrzyli na siebie.
- [T.I.] czy ja o czymś nie wiem ? - wtrącił Zayn
- Pogadamy o tym później. - powiedziała przygryzając wargę, weszła do łazienki i zatrzasnęła drzwi
- Co tu się do cholery dzieje ? - powiedział śmiejąc się
- Daj im dziesięć minut.- dodał Harry
- Wystarczy pięć ! - krzyknął Niall z łazienki, wszyscy się roześmiali
- Odliczam z zegarkiem w ręku ! - odpowiedział mu Harry
- Dzieciaki. - podsumował Liam - Aa, Zayn, dzwonił Twoj ojciec, prosił żebyś do niego zadzwonil.
- Dzięki. - powiedzial czochrając wlosy Liama i poszedł na górę zadzwonić
- Zostało Wam piętnaście sekun ! - Harry wciąż odliczał kiedy drzwi się otworzyły, [T.I.] wyszła w koszulce Nialla, a ten w samych pokserkach
- Możemy otworzyć oczy ? Jesteście ubrani ?
- Taak. - przeciągnęła [T.I.] i rzuciła się na Harrego i zaczęła Go łaskotać, wiedziała jak bardzo tego nie lubi
- Dibra, wystarczy. - śmiała się
- Coś mnie ominęło ? - zapytał Zayn stojąc na schodach, [T.I.] podeszła do niego chwyciła za rękę i zaprowadzila na górę, zamknęli sie w sypialni, a w tym samym czasie chłopcy zaczęli wypytywac Niall, co działo sie w łazience, chłopak zaprzeczal, zapewnial, że nic się nie wydarzyło, jedyny Liam uwierzył w jego slowa, za to na górze rozpoczęła się ostra konwersacja miedzy Zaynem a [T.I.].

_______________________________
Rozpoczynam kolejny partyjny. 
Jeśli do tego imaginu i poprzedniego pojawi się minimum po 5
komentarzy, dodam imagina specjalnego. 
Napisałam go jako podziękowanie za to, że wchodzicie i czytacie.
ALWAYS. ~K



piątek, 31 sierpnia 2012

SUPRAAAAAAAAAJS *.*

 Z OKAZJI 10 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ, ZA CO BARDZO WAM DZIĘKUJĘ, MAM DLA WAS COŚ SPECJALNEGO,  TAKŻE KOMENTUJCIE POPRZEDNIE IMAGINY, BO INACZEJ NIESPODZIANKI NIE BĘDZIE ! 

#33 Imagine - Część 5 // Nie, to niemożliwe. ♥


 Nadszedł ranek. Promienie słońca rozjaśniały twarz moją i Harrego. Budziłam się ze snu. Otwierając oczy ujrzałam twarz Harrego. Patrzył na mnie. Uśmiechnął się.
- Dzień dobry. - przywitał mnie odrzucając kosmyk włosów z mojej twarzy
Poczułam się niezręcznie. Nie odpowiedziałam na przywitanie. Starałam się nawet na niego nie patrzeć. Lekko się przeciągnęłam.
- Która godzina ? - spytałam po chwili milczenia
- Kilka minut po dziesiątej.
Spojrzałam na niego. Jego zielone oczy w połączeniu z jasnymi promieniami słońca były tak wyraziste i piękne. Wpatrywałam się w nie. Tę niezręczną chwilę przerwał telefon.
- Halo ? Cześć tato, nie już nie śpię. Dobrze, będziemy za 20 minut. Nie pamiętasz, że dziele pokój z Harrym. Do zobaczenia na sniadaniu. - rozłączyłam się i niechętnie usiadłam na łóżku
- Co robisz ? - zapytał zdziwiony - Przecież dopiero co się obudziłaś i już wstajesz ?
- Dzwonił mój tata, za 20 minut mamy zjawić się na dole na śniadanie. - oboje zrobiliśmy grymas na twarzy
Wstałam i poszłam do łazienki. Odbyłam poranną toaletę. Wyszłam, aby Harry też mógł skorzystać z łazienki, a ja ubrać mogłam się w pokoju. Była piękna pogoda. Włożyłam szorty i jasną bokserkę i na to zarzucilam zwiewną koszulę. Włosy związałam w koka o artystycznym nieładzie. Założyłam czerwone trampki za kostkę i juz prawie byłam gotowa do wyjscia. Czekałam na łazienkę, ponieważ zostawiłam tam swoją kosmetyczkę, a chciałam nałożyć przynajmniej krem na twarz. Harry siedział w łazience juz ponad piętnaście minut. Co on tam obi do cholery ? Mi poranna toaleta zajmuje połowę tego czasu.
- Harry ! Co Ty robisz tyle czasu !? Wyłaź ! - zdenerwowałam się, bo mój tata dzwonił już drugi raz
Odkluczował drzwi i powiedział, że mogę wejść. Weszłam i zobaczyłam Go stojącego przed lustrem i układającego włosy. Myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok.
- Czy Ty naprawdę nie masz innych zmartwień, niż układanie włosów godzinami przed lustrem ? - parsknęłam, wzięłam co moje i wyszłam
- Ja wychodzę, a Ty rób co chcesz. Ale pośpiesz się, bo Dex mówił, że dziś macie ważne spotkanie i spóźnienie nie wchodzi w grę.
Zeszłam na dół. W hotelowej restauracji już wszyscy byli. Zajęłam miejsce obok taty, witając Go buziakiem w policzek.
- Nawet cześć nie powiecie ? Nie ważne. Tato, jakie plany na dziś ?
- Mamy z chłopcami bardzo ważne spotkanie, ale obiecuję, żer jutro spędzimy dzień razem. - powiedział całując mnie w głowę
- Zaraz, zaraz, a gdzie Harry ? - zdziwił się jedyny blondyn jaki był w tym zespole
- Układa włosy już ponad trzydzieści minut..
- Oo. Idzie. - dodał ten sam chłopak
Odwróciłam się i zobaczyłam Jego.. W tej chwili zdałam sobie sprawę, że jest idealny. I chyba zrozumiałam, po co godzinami stoi przed lustrem i układa włosy. Miał perfekcyjne loki. Idealną stylówe. Wszystko to co lubiłam najbardziej u facetów. Zdziwiłam się, że ktoś taki jak on może tak dobrze wyglądać.
- Dziękuję, że na mnie poczekałaś. - powiedział zajmując miejsce obok Louisa, na przeciw mnie
Nie odpowiedziałam na sarkazm Loczka. Odpowiedziałam mu tak samo sarkastycznym usmiechem. A dlaczego Loczka ? Bo miał bujne loki. Więcej chyba nie trzeba tłumaczyc. Zjadłam Croissanta, którego zamówił mi tata. Dopijałam kawę.
- Może pójdziesz z nami na spotkanie ? - zapytał Louis
Był dla mnie miły ? Jak to możliwe ?
- To miłe, że mi to proponujesz, ale chyba odmówię.
- A co innego masz do roboty ? - wtrącił Harry
- Pójdę na spacer, jest taka ładna pogoda.
- Mam lepszy pomysł. Chodź z nami na spotkanie, a w ramach rewanzu dasz mi sie zaprosić na kawę w Cafe de Flore. - czy podstepny Harry właśnie zaprosił mnie na randkę ?
Dlaczego podstepny ? Dlatego, że wyobrażałam sobie swoją najromantyczniejszą randke właśnie w Paryżu w Cafe de Flore. Dlaczego ? Nie jestem zwolenniczką wystawnych restauracji. Stawiam na prostotę. Nie wiedziałam czy się zgodzić więc jakoś się wykręciłam. Wstalam od stołu i poszłam do pokoju. Wzięłam torebkę. Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam. Miałam nadzieje, że nie zobaczą mnie keidy wychodze z hotelu. Niestety Harry wyśledził mnie wzrokiem. Udałam, że tego nie widziałam i bez zatrzymywania wyszłam z hotelu. Włożyłam okulary przeciwsłoneczne na nos i ruszylam na przechadzkę uliczkami Paryża. Po chwili usłyszłam znajomy głos. Seksowną chrypkę, której wcześniej nie dostrzegałam. Odwróciłam sie i zobaczyłam Harrego. Przekonał mnie, abym poszła z nimi na spotkanie. Zgodziłam się, nie od razu, ale jednak muszę przyznac, że był bardzo przekonujący.

__________________________



#32 Imagine - Część 4 // Nie, to niemożliwe. ♥

- Przepraszam Cię za moje wcześniejsze zachowanie, nie byłam dla Ciebie zbyt miła, zresztą dla chłopaków również, ale dla Ciebie bylam chyba wyjątkowo wredna. - Harry nie wiedzieć dlaczego, zachichotał
- Nie masz za co przepraszać, nie gniewam się, nie mógłbym. - uniosłam kącik ust, on też
- Jeśli chcesz możesz dzielić ze mną pokój, w końcu to nie Twoja wina, że mój ojciec nie dokonał wcześniej rezerwacji. Pokój jest duży, łóżko też, jakoś wytrzymamy swoje towarzystwo. - uśmiechnęłam się
- Jesteś pewna. - zapytał dla pewności
- Tak, jestem.
- A więc dziękuję, bo kanapa w pokoju Louisa i Nialla jest strasznie niewygodna. - roześmialiśmy się, ale wciąż czułam się niezręcznie, myślę, że on też - Pójdę po swoje rzeczy. - dodał i wyszedł z pokoju
Bezwładnie opadłam na łóżko. Byłam.. Szczęśliwa ? Nie, to chyba za dużo powiedziane. Nie potrafiłam tego opisać. Stan, w którym obecnie się znajdowałam był cudowny, a jednocześnie dawał do myślenia. Przecież nienawidziłam tego chłopaka odkąd pamiętam, to dziwne, bo teraz w Jego towarzystwie czuję się bezpiecznie i beztrosko. Nie potrafię Wam tego wytłumaczyć, myślę, że domyslicie sie co mam na myśli. Było już późno. Leżąc na łóżku z głową w chmurach zasnęłam. Nawet nie wiedziałam kiedy Harry przyszedł.

____________________________
Na razie tyle, bo kolejny dzień chciałam zacząć od nowej części. :D
Dodam dzisiaj po południu. :)
Miłego dnia.
ALWAYS ~K


środa, 29 sierpnia 2012

#31 Imagine - Część 3 // Nie, to niemożliwe. ♥


- Tylko trzy pokoje. Ale nie martwcie się. Jeden jest trzy osobowy a dwa pozostałe dwu. Jakoś się pomieścimy. - uspokajał mój tata
- Ja chcę z Zaynem !
- Ja chcę z Liamem !
- Ja z Louisem i Niallem !
- Dex będzie spał w moim pokoju !
Krzyczeli jeden przez drugiego. Nie miałam pojęcie który z nich mówi. Aż rozbolałą mnie głowa.
- Stop ! - krzyknął Dex, czyli mój tata - Niall z kim chcesz mieć pokój ? - zapytał
- Z Zaynem i Tobą. - odpowiedział
- Dobrze, czyli trójkę mamy już zarezerwowaną. Liam a Ty ?
- Mogę spać z Louisem. - powiedział
- Na pewno nie ! - wtrąciłam się
- Nie będę spała w jednym pokoju z Harrym ! Nie ma mowy ! - krzyczałam
- Skarbie nie denerwuj się. - tata poklepał mnie po ramieniu - Już wszystko ustalone, nie marudź tylko ciesz się tym wyjazdem. - zrobiłam grymas na twarzy
No świetnie. Musiałam dzielić pokój z tym półgłowikiem. Ughh. Wszyscy poszli do swoich pokoi. Ja zostałam na recepcji. Wogóle nie uśmiechało mi się posiadanie wspólnego pokoju z Harrym.. Oparta o ścianę mimowolnie zsuwałam się po niej. Opadłam na ziemię w bezwładzie i siedziałam z głową opuszczoną w dół. Byłam zmęczona lotem. Ciągłymi kłótniami pomiędzy chłopakami, myślą że muszę dzielić pokój z Harrym. Przestałam widzieć jakiekolwiek dobre strony faktu, że jestem w Paryżu. W dodatku myślami wróciłam do mojego związku który rozpadł się kilka tygodni temu. Bardzo kochałam chłopaka, który musiał odejść. Nadal kocham. Siedziałam na podłodze hotelowej recepcji. Płakałam, ponieważ byłam w 'mieście miłości' bez swojego ukochanego. Wręcz przeciwnie z osobami których nienawidzę. Płacz wykończył mnie całkowicie...
- Myślałem, że już się nie obudzisz.
Usłyszałam jakiś głos. Otworzyłam oczy i co zobaczyłam ? Harrego. - Co ja tu robię ? - byłam lekko zdezorientowana. - Jak się tu znalazłam ?
- Spokojnie. Już tłumaczę. Kiedy Dex dal nam klucze od pokojów poszliśmy się rozpakować, a Ty zostałaś w holu. Długo nie przychodziłaś więc poszedłem na dół sprawdzić gdzie jesteś. Znalazłem Cię w recepcji. Siedziałaś na podłodze cała w łzach, więc wziąłem Cię na ręce i przyniosłem tutaj. Mieliśmy dzielić jeden pokój. Nie wiedziałem, że aż tak bardzo tego nie chcesz..
- Co chcesz powiedzieć ? - wtrąciłam mocno zdezorientowana, wyczułam smutek w Jego głosie
- Nie martw się, do końca wyjazdu ten pokój należy tylko do Ciebie.
- Jak to ?
- Będę spał na kanapie w pokoju Louisa i Nialla. Pokój należy tylko do Ciebie..
- Harry ja..
- Nie musisz nic mówić, pójdę już...
- Harry... - zerwałam się z łóżka, aby go zatrzymać, niestety zatrzasną za sobą drzwi.
Jego zachowanie dało mi do myślenia. Może nie jest taki zły jak myślałam ? No cóż. Był wieczór. Poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic. Będąc w ręczniku zmywałam makijaż. Sięgnęłam po koszulkę do spania. Założyłam ją i poczułam męskie perfumy. Coś nie tak, pomyślałam. Spojrzałam w lusterko i zobaczyłam, że mam na sobie koszulkę Harrego, który jak było widać zdążył rozgościć się w naszym, w moim, pokoju. Mimo gniewu i niezadowolenia poczułam się.. szczęśliwa ? To głupie, ale poczułam coś czego nigdy dotąd nie czułam. Perfumy były cudowne. Zapach rozprzestrzenił się po całej łazience. Przez okno w pokoju widać było Wieżę Eifla. Widok był nieziemski. Z każdym krokiem w pokoju na nowo odkrywałam zapach, który unosił się z koszulki Harrego. Mimowolnie się uśmiechałam. Włączyłam muzykę. Tańczyłam w pokoju. Zapach unosiłam się wraz z zapachem Jego perfum po pokoju hotelowym. Było mi tak beztrosko. I nagle usłyszałam swoje imię. Natychmiast się zatrzymałam i wyłączyłam muzykę. W drzwiach stał on. Harry. Nie wiedziałam co zrobić. Miałam na sobie tylko Jego koszulkę. A wcześniej tańczyłam z radości. Co on może sobie o mnie pomyśleć.
- Nie usłyszałam jak wchodzisz.. - wydukałam
- Pukałem, przepraszam, że Ci przeszkodziłem. - chciał wyjść, to głupie, wiem, że Go nienawidzę, ale musiałam go zatrzymać, po prostu musiałam
- Zaczekaj ! - krzyknęłam


_____________________________________
Rok szkolny tuż tuż. Co to oznacza ? 
Oznacza to, że... WRACAM ! 
Będę znów pisać. Brakowało mi tego. 
Kiedy dziś napisałam ten kawalek świetnie się bawiłam i poczułam się jak dawniej kiedy dla Was pisałam. 
Dziękuję wszystkim ktory mnie wspieraja. 
ALWAYS. ~K



poniedziałek, 25 czerwca 2012

Zawieszenie bloga.

Chyba zawieszę bloga na czas wakacji... Bo jak na razie nie mam czasu pisać, bo praktycznie nie siedzę w domu.
Piszcie jak Wam się podoba ten pomysł...

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Przepraszam.

Chciałabym Was bardzo przeprosić. Wiem, że Was zawiodłam, ale teraz totalnie nie ma głowy do niczego... Poprawianie ocen, sprawy osobisty, sami wiecie jak to jest. Postaram się napisać coś w najbliższym czasie, ale nie obiecuję. Nie chcę Was zawieść jeszcze mocniej. PRZEPRASZAM. :'(

czwartek, 14 czerwca 2012

#29 Imagine - Część 2 // Nie, to niemożliwe. ♥



Kto to był, pytacie ? To byli oni. Ci chłopcy z tego zespołu,jak mu tam... One Direction, czy jakoś tak. Byłam wściekłą na tatę.
- Co oni tu robią ?! - wykrzyczałam wprost do Jego ucha
- Kochanie, uspokój się. - poklepał mnie po ramieniu
- Jestem spokojna ! Możesz mi wytłumaczyć co oni tutaj robią ?! Dlaczego mi nie powiedziałaś, że lecimy z nimi ?! - nie mogłam się opanować
- Gdybym Ci powiedział, nie zgodziłabyś się na ten lot.
- I bardzo dobrze. - zrobiłam groźną minę
- Proszę, nie złość się na mnie. Nie wypada, aby taka śliczna dziewczyna jak Ty tak się zachowywała. O, już tu są, bądź miła. - powiedział, idąc w stronę tych pacanów
Miła ? Ja mam być dla nich miła ? To chyba jakieś żarty. Owszem wyglądałam jak dziewczyna, ale to niczego nie zmienia. Nie miałam zamiaru się przed nimi płaszczyć.
- Ka.. Ka. Kaja ?! - wydukał jeden z nich, chyba Harry, nie wiem
- A co ? Nie widać ? - powiedziałam i dumnym ruchem zarzuciłam włosami - Tato ! Możemy już leciec ? - dodała znudzona
- Tak córciu, już lecimy. - wymieniliśmy się uśmiechami
Zabrali nasze walizki. Wsiedliśmy do samolotu. Usiadłam w jednym z dwu osobowych foteli. Każdy zajął swoje miejsce.
- Ej ! Co Ty robisz !? - krzyknęłam do tego, jak mu tam ? Harrego
- Chę usiąść.
- Obok mnie ? Wykluczone. Znadź sobie inne miejsce. - parsknęłam
- A widzisz tu jakieś inne miejsce ?
Byłam zmuszona siedzieć z Harrym. Ale nawet to. Nawet oni, a zwłaszcza on nie zepsują tego wyjazdu. Zamierzałam się świetnie bawić. Lecieliśmy samolotem kilka godzin. Włożyłam słuchawki na uszy i zamknęłam oczy. Zasnęłam. Obudziłam się wtulona w Harrego. Co ja wyprawiam ?! Szybkim i bardzo gwałtownym ruchem się od niego 'odkleiłam' i odwróciłam w drugą stronę.
- Jak się spało ? - zapytał z tym swoim uśmieszkiem
Nie odpowiedziałam. Wyjrzałam przez okno. Widok był przecudny. Byliśmy już nad Paryżem. Było widać malutką Wieżę Eifla. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech od ucha do ucha.
- Z czaego się tak cieszysz ? - wtrącił, kto ? Harry, no bo kto inny
- Na pewno nie z tego, że przez calutki tydzień będę musiała znosić Twoje towarzyswto. - parskęłam
Już lądowaliśmy. Lecieliśmy kilka godzin. Wysiadłam z samolotu. Zabraliśmy swoje walizki i limuzyną pojechaliśmy do luksusowego hotelu. Tata poszedł nas zameldować. Czekał w holu, razem z chłopakami. Oczywiście nie obyło się bez fanek. Dlatego podeszłam do taty, który stał przy blacie recepcji. Nie miałach ochoty patrzeć, ani słuchać na te piszczące laski.
- Tato, długo jeszcze ? - zapytałam znudzona
- Nie, jeszczę chwilkę, usiądź i poczekaj. - odparł
Wróciła usiadłam blisko, a zarazem zdala od tych pacanów. Zdążyłam usiąść, a tata wracał do nas w ręku trzymając klucze do pokoi. Miał trochę speszoną minę.
- Nie mam najlepszych wieści. - powiedziała
- O co chodzi ? - zapytał Liam
- O pokoje. A konkretnie o to, że nie jest ich odpowiednio dużo. - zaniepokoiłam się
- Tato ? - przeciągnęłam
- Jest nas siedem osób, jakoś się podzielimy. - wtrącił Louis
- Ile pokoi udało się zarezerwować ? - zapytał chyba Zayn

_____________________________
Druga część.. 
Nie jestem zadowolona, trochę to beznadziejne. ;/ 
5komentarz = kolejny imagin



wtorek, 12 czerwca 2012

#28 Imagine - Część 1 // Nie, to niemożliwe. ♥


  Zawsze byłam buntowniczym dzieckiem. Nigdy nic mi nie pasowało. Zawsze wszystko musiałam zrobić po swojemu. Nie liczyłam się ze zdaniem innych. Byłam bezczelna, chamska i arogancka. Ale wiecie co ? Było mi z tym dobrze i nie interesowało mnie co myślą o mnie inni. Od zawsze obracałam się w groni chłopaków. Uważałam, że są lepszymi przyjaciółmi i kolegami niż dziewczyny. Nie obrażają się o byle co i ich jedynym zmartwieniem nie było to czy kolor bluzki pasuje do spodni, albo czy puder ma odpowiedni odcień. Byłam typową chłopczycą. Luźnie spodnie, męski t-shirt, duża bluza, męskie buty i rap w słuchawkach, to był mój styl. Nie zmieniłam się nawet wtedy kiedy dowiedziałam się, że mój ojciec został menagerem jakiegoś marnego zespołu zwanego One Direction. Nie lubiłam ich. Zwłaszcza wtedy, kiedy zabrali mi mojego tatę, z którym zawsze świetnie się dogadywałam. Ci chłopcy zawsze krytykowali mój styl, sposób zachowania. Nie interesowało mnie ich zdanie. W niedzielę kiedy schodziłam rano na śniadanie, tata zawołał mnie do siebie, bo miał jakąś ważną sprawę. Oznajmił mi, że lecimy na tydzień do Paryża, ja i on. Ucieszyłam się i Go wyściskałam. Powiedział, że wylatujemy jutro rano. Przekąsiłam mało wiele i pobiegłam się spakować. Postanowiłam na czas wyjazdu zmienić styl. Paryż to podobno miasto zakochanych, więc powiedziałam sobie, że muszę ładnie wyglądać, może tam spotkam tego jedynego ? Kto wie. Spakowałam kilka letnich ubrań. Postanowiłam wybrać się do centrum handlowego, po jakieś dziewczęce ubrania i buty. Bardzo cieszyłam się na ten wyjazd. Wreszcie będę mogła spędzić trochę czasu z tatą. Na zakupach spędziłąm prawie cały dzień. Dziwnie mi było kupować ubrania dla kobiet. No ale cóż, w końcu nią jestem więc to żaden wstyd. Kupiłam też niezbędne kosmetyki. To dziwnie, że taki chłopak jakim byłam kupuje takie rzeczy. Wróciłam do domu. Dopakowałam walizkę. Wzięłam masę rzeczy. Jedna duża walizka z ubraniami, kuferek z kosmetykami i małą walizka z butami i torebkami. Byłam sama w szoku. Sama siebie nie poznawałam. Można było mnie porównać do tych lasek, którym w głowie tylko ciuchy, kosmetyki, bla bla bla... No, ale przecież każdy ma tą 'drugą stronę'. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Położyłam się wcześniej spać, bo o świcie mieliśmy samolot. Wstałam bardzo wcześnie. Ubrałam się w sukienkę. Zeszłam na dół. Moi rodzice byli w szoku.
- To.. to.. to Ty ? - wydukał tata
- Tak tato, to ja. - roześmiałam się - Jak Wam się podoba 'nowa ja' ? - zapytałam z figlarnym uśmiechem
- Hmm. - zamyślił się - Chyba będę musiał Cię pilnować w tym Paryżu. - objął mnie i pocałował w czoło
- Idź po swoje bagaże. - powiedziała mama a ja pobiegłam na górę
- Tatoo ! - krzyknęłam, bo nie dawałam sobie rady z walizkami
- Dziecko ! Po co Ci tyle rzeczy, jedziemy tylko na tydzień ! - mamrotał tata
- Aż tydzień ! Pomóż mi. - chwycił walizki i zniósł na dół po schodach.
Mama zamówiła taksówkę. Po dziesięciu minutach podjechała pod dom. Tata z pomocą pana kierowcy wrzucił bagaże do samochodu. Pożegnaliśmy się z mamą i pojechaliśmy taksówką na lotnisko. Po kwadransie byliśmy na miejscu. Rano nie było korków. Wysiedliśmy, wzięliśmy swoje bagaże. Zdziwiłam się, że tata prowadzi mnie po lotnisku. Dlaczego nie weszliśmy do środka jak normalni ludzie ? Dziwiłam się. Podeszliśmy do samolotu, który przypominał odrzutowiec. W sumie to był odrzutowiec. Usłyszałam jak ktoś za nami biegnie. Odwróciłam się. To co zobaczyłam wytrąciło mnie z równowagi.

 _____________________________
Kolejne moje wypociny... 
Rozpoczęłam kilku częściowy.
W sumie to nie pytałam Was czy wgl chcecie kilku częściowe. 
Dlatego teraz pytam ? 
CHCECIE ABY POJAWIAŁY SIĘ IAMGINY KILKU CZĘŚCIOWE ? 
Odpowiedzi w komentarzach. :)



poniedziałek, 11 czerwca 2012

#27 Imagine - Zayn +18 // Fala przyjemności. ♥


Zayna znałaś jakieś 2 lata. Przyjaźniliście się. Od 7 miesięcy jesteście parą. Dlaczego ? Tak wyszło. Serce nie sługa. Zakochaliście się w sobie. Na początku nikt się nie chciał do tego przyznać, ale Zayn zebrał się na odwagę i pierwszy powiedział te magiczne słowa ' Kocham Cię '. Oczywiście Ty odwzajemniałaś to uczucie. Jesteś młodsza od Zayna o 3 lata. Dziś są Twoje urodziny. Kończysz 17 lat. Uff. Chcesz zorganizować imprezę w klubie, ale Zayn namawia Cię, żebyś spędziła ten dzień tylko z nim. Zgadzasz się. Wieczorem macie wyjść do klubu. Wyszykowałaś się, on też. Byliście gotowi. Chwyciłaś torebkę, Zayn kluczyki od auta i wyszliście. Pojechaliście. Pod klubem nie było żywej duszy.
- Zayn, ten klub jest chyba zamknięty. - powiedziałaś niepewnie
- Co Ty wygadujesz. Chodź. - chwycił mnie za rękę i poszliśmy w stronę wejścia
Weszliśmy do środka. Było ciemno, cicho i jakby pusto. Tak mi się bynajmniej wydawało. Otworzyłam drzwi do jednej z największych sal jakie były w klubie. To co zobaczyłam po prostu mną wstrząsnęło. Mnóstwo ludzi. A wszyscy krzyknęli w jednym momencie ' niespodzianka ! '. Czułaś się jak w jakimś filmie. Nie wiedziałaś co powiedzieć. Odwróciłaś się w stronę Zayna.
- Sam to wszystko zorganizowałeś ? -  nie mogłaś opanować zaskoczenia, łza pojawiła się w Twoim oku
- Tak, to wszystko dla Ciebie, wszystkiego najlepszego, kochanie. - powiedział i pocałował Cię
Wszyscy zeszli się i zaczęli składać Ci życzenia. Dostałaś mnóstwo prezentów. Przez cały późny wieczór byłaś kompletnie zaskoczona. Tańczyłaś z Zaynem przez cały wieczór. Wszyscy świetnie się bawili. Chłopcy dojechali dopiero pod koniec imprezy. Zrobili wielkie wejście i mnóstwo zamieszania. Jak to oni. Impreza dobiegała końca. Wszyscy przy wyjściu po raz kolejny składali Ci życzenia i mówili, że świetnie się bawili, że to była super impreza. Byłaś zadowolona. Szczęśliwa, że masz przy sobie kogoś takiego jak Zayn. Wyszli ostatni goście. Podszedł do Ciebie Zayn. Objął od tyłu. Na nas też już chyba pora. Całował Twoją szyję. Odwróciłaś się w do niego przodem. Spojrzałaś w oczy. Namiętnie pocałowałaś.
- Chodźmy. - oderwałaś się od niego, chwyciłaś za rękę i ciągnęłaś w stronę samochodu
Jechaliście jakieś 20 minut. Byliście już pod domem. Zayn otworzył Ci drzwi od auta i podał rękę, abyś mogła swobodnie wyjść. Weszliście do domu. Od razu poszłaś do sypialni. Zayn poszedł za Tobą. Poprosiłaś Go aby odsunął zamek Twojej sukienki. Zrobił to, a ona opadła swobodnie na podłogę. Stałaś przed nim w seksownej czarnej bieliźnie. Pocałował Cię tak, że zabrakło Ci tchu. Wziął Cię na ręce. Położył na łóżko. Zdjął swoją koszulkę. Przygniótł Cię swoim pół nagim ciałem. Całował szyję. Wiłaś się pod Jego dotykiem. Górował nad Tobą. Uwielbiał mieć nad Tobą władzę. Pieścił okolice stanika. Dotykał Twoich piersi przez materiał seksownego, koronkowego stanika. Opuścił jego ramiączka na Twoje ramiona. Jego ręce powędrowały na Twoje plecy. Uniosłaś się delikatnie, pozwalając mu odpiąć stanik. Zerwał go z Ciebie energicznym ruchem i rzuciła za siebie, a Jego oczom ukazały się Twoje nagie piersi. Patrzył na nie. Oddechy przyspieszały. Dotykał. Pieścił. Twardniały. Językiem obrysowywał ich zarys. Pieścił sutki. Uwielbiałaś to. Sprawiał, że było coraz twardsze. Po chwili były jak kamyk. Spojrzał na Ciebie. Na Twojej twarzy malowało się pragnienie. Miałaś ochotę na więcej. Dotykałaś Jego nagiego torsu. W powietrzu unosił się zapach Jego perfum, który mieszał się ze słodką nutą Twojego zapachu.  Przekręciliście się. Teraz to Ty górowałaś nad nim. Wiedziałaś, że tego nie lubi. Chciałaś się z nim zabawić. Wasze usta złączyły się w soczystym i jakże namiętnym pocałunku. Twoje usta błądziły po Jego ciele. Rękami kreśliłaś każdy zarys Jego ciała. Wypukłości, zagłębienia. Zjechałaś w dół, do Jego spodni. Rozpięłaś zamek. Pozwoliłaś im opaść. Był w samej bieliźnie. Miał tego dość. Chciał znów górować nad Tobą i sprawiać Ci przyjemność. Przygniótł Cię swoim ciałem. Całował każdy skrawek Twojego nagiego ciała. Dotykał Twoją kobiecość przez materiał bielizny. Jęczałaś. Sprawiał Ci przyjemność. Zsunął je delikatnie po Twoich długich zgrabnych nogach. Wilgotniałaś. Pieścił Twoją kobiecość. Całował. Jęczałaś. Pieścił ją językiem. Fala dreszczy przeszłą przez Twoje ciało. Nasze oddechy były coraz bardziej niespokojne. Wchodził w Ciebie językiem tak głęboko jak tylko mógł. Jęczałaś z podniecenia. Sama nabijałaś się na Jego język. Wplotłaś palce w Jego włosy. Chwyciłaś je mocno. Przyciągnęłaś Go do siebie. Wasze usta się złączyły. Czułaś na swoich wargach smak swojej własnej kobiecości. Języki ze sobą tańczyły. Pocałunek był długi i namiętny. Języki toczyły bitwę. Walczyły ze sobą jak jeszcze nigdy dotąd. Oderwał się od Ciebie. Spojrzał w oczy. Chwyciłaś Jego męskość. Pieściłaś ją prze materiał bielizny. Majtki zaczęły Ci przeszkadzać. Pozbyłaś się ich. Ujrzałaś Jego męskość. Chwyciłaś ją w dłoń i wykonywałaś ruchy do góry i w dół. Teraz to Ty sprawiałaś przyjemność jemu. Jęczał. Sapał. Podniecałaś Go. Językiem pieściłaś główkę Jego penisa. Wił się pod wpływem Twojego dotyku. Oddechy szalały. Pieściłaś Go jeszcze przez moment. Zayn stał się stanowczy. Chwycił Cię mocno za nadgarstki. Zajęczałaś z bólu. Rzucił na łóżko i gwałtownie w Ciebie wszedł. Zajęczałaś głośno. Byliście jednością. Wasze ciałą się złączyły. Poruszał się delikatnie. Z każdą chwilą coraz szybciej i gwałtowniej. Z każdym pchnięciem dostarczał Ci kolejnej dawki przyjemności. Głośno sapaliście oboje. Sprawiał Ci niesamowitą przyjemność. Odchylałaś głowę w tył z podniecenia. Nie panowaliście nad oddechami. Były jak rozszalałe, że nie mogliście ich okiełznać. Poruszał się bardzo gwałtownie. Twoje biodra tańczyły. Czułaś ze za chwilę osiągniesz szczyt. Jeszcze jedno pchnięcie. Sapaliście jeszcze głośniej. Oboje doszliście na samą górę. Osiągnęliście ostatni szczebel, tej jakze niesamowitej przyjemności. Zayn wypuścił w Tobie swoje soki. Wyszedł z Ciebie delikatnie. Opadł bezwładnie na łóżko. Oddechy wracały do normy. Milczeliście. Oddychaliście ciężko, ale już coraz wolniej. Oboje byliście spełnieni.
- Wszystkiego najlepszego,kochanie. - wyszeptał Zayn i musnął Twoje rozpalone usta swoimi
- Dziękuję, je... - przerwał Ci
- Nic nie mów. - zamknął Twoje usta pocałunkiem. - Kocham Cię. - dodał
- Ja Ciebie też. - odszepnęłaś
Oboje byliście wyczerpani, więc bardzo szybko zasnęliście. To były najlepsze urodziny jakie kiedykolwiek miałaś.

_______________________________
Jak Wam się podoba ?
czekam na Waszą opinię zawartą w komentarzu :)
Dawno oczekiwany imagin +18 z Zaynem.. ohh ile on się naczekał w kolejce żeby tu trafić. :D



#26 Imagine - Louis - Część III // `nie pozwól mi odejść. ♥


- Hmm. Harry muszę przyznać, że zrobiliśmy wspaniałą kolację. - powiedziałam
- O tak, zgadzam się. - odpowiedział puszczając do mnie oczko, uśmiechnęłam się
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Czas mijał błyskawicznie. Tak dobrze mi się z nimi rozmawiało, że w ogóle nie chciałam opuszczać ich ani na chwilę. Ale to było niemożliwe. Oni mają swoje życie, ja mam swoje.
- Było mi bardzo miło Was poznać, ale na mnie już pora.
- Nie prawda. - wtrącił Harry
- Prawda, dziękuję, że mogłam Was poznać.
- Zostań jeszcze. - powiedział Louis
Jemu nie mogłam odmówić.
- Nie chce robić kłopotu. - zarumieniłam się
- To żaden kłopot. Chłopcy posprzątają po kolacji, a Ty chodź ze mną. - uśmiechnął się
Wstałam od stołu. Louis wyciągnął do mnie rękę. Chwyciłam ją. Zaprowadził mnie do swojego pokoju. Położyliśmy się na łóżku. Rozmawialiśmy. Wtuliłam się w niego. Wspominaliśmy dawne czasy. Jak to było. Jak się poznaliśmy. Jak się rozstaliśmy.
- Przepraszam. - posmutniał Louis
- Za co mnie przepraszasz ? - zdziwiłam się
- Za to, że kilka lat temu wyjechałem, nic Ci nie mówiąc, że tak po prostu zniknąłem, teraz tego żałuję..
- Nie musisz mnie za to przepraszać, Ty miałeś i masz swoje życie ja mam swoje. - przerwałam mu
- A pamiętasz jak kiedyś moje i Twoje życie było naszym wspólnym życiem ?
- Pamiętam.. - moje oczy zrobiły się szklane
- Gdybym mógł cofnął czas, nigdy bym Cię nie zostawił. Żałuję, bardzo żałuję, że nasze drogi się rozeszły.
- To już nie ważne. Ważne, że po tylu latach, przy przypadkowych spotkaniu umiemy wciąż bawić się jak kiedyś. - uniosłam głowę i spojrzałam Louisowi w oczy uśmiechając się
- Chciałbym, żeby tak było już zawsze. Żebyśmy już zawsze byli razem. - łza spłynęła po Jego policzku
Otarłam Jego łzę, patrząc mu głęboko w oczy. Ujęłam w dłonie Jego policzki.
- Nie chcę żebyś teraz Ty odeszła. -wyszeptał, a łzy pojawiły się też w moich oczach
- To nie pozwól mi odejść. - wyszeptałam i pocałowałam Go
- Nigdy więcej nie pozwolę by ktokolwiek lub cokolwiek nas rozdzieliło. Kocham Cię.- odszepnął
- Ja Ciebie też, nigdy nie przestałam Cię kochać. - powiedziałam patrząc w Jego oczy
Po kilku chwilach usnęliście obydwoje.
Gdy rano ujrzałam twarz Louis wiedziałam, że nasze światy znów się  połączyły, że stanowimy jedność i że nikt ani nic już nigdy nas nie rozdzieli. Było to najlepsze uczucie na świecie.

KONIEC

_____________________________________
To już koniec tej jakże pięknej opowieści. :D
Podoba Wam się zakończenie czy liczyliście na coś innego ?
Piszcze w komentarzach. :)
5 komentarzy = nowy imagin : )



niedziela, 10 czerwca 2012

#25 Imagine - Louis - Część II // `nie pozwól mi odejść. ♥


Niedaleko kawiarni była fontanna. Przechodziliśmy obok niej. Louis chlapnął wodą w moją stronę.
- Patrz co narobiłeś jestem cała mokra ! Zaraz odwdzięczę Ci się tym samym ! - krzyknęłam podbiegając do fontanny
Chlapałam wodą w Jego stronę, on w moją. Krzyczeliśmy do siebie i głośno się śmialiśmy. Byliśmy cali mokrzy. Wyglądaliśmy jak pięcioletnie dzieci bawiące się przy fontannie. Loui podbiegł do mnie. Ochlapałam Go, a on chwycił moje nadgarstki. Przyciągną do siebie. Patrzyliśmy sobie w oczy. Pocałował mnie. Poczułam się jak za dawnych dobrych lat. Kiedy on należał tylko i wyłącznie do mnie, a ja byłam Jego własnością. Było cudownie. Puścił mnie i kolejny raz ochlapał wodą. Odwzajemniłam to. Nie przestawaliśmy się bawić. Zdjęłam buty i weszłam do fontanny. Ludzie się na nas gapili, ale my mieliśmy to w głębokim poważaniu. Liczyła się tamta chwila, jak za czasów dzieciństwa.
- Już wystarczy! - krzyknęłam - Zobacz jak ja wyglądam. Jeszcze muszę jechać autobusem do domu. - przerwałam
- Chodź. - chwycił mnie za rękę i zaczął ciągnąć.
- Louis, gdzie mnie prowadzisz.
- Nie gadaj tylko chodź.
- Dobrze, ale wolniej, okej ?
Zwolnił. Szliśmy jakieś 10 minut. Milczeliśmy. Louis wciąż trzymał moją dłoń.
- To tutaj. - powiedział zatrzymując się przy wielkim, pięknym domu
- Gdzie my jesteśmy ?
- U mnie. Chodź, weźmiesz prysznic, przebierzesz się, a później odwiozę Cię do domu.
- Coś duży ten dom, ja na Ciebie jednego.
- Nie mieszkam sam. - odpowiedział z uśmiechem
W tym samym czasie drzwi otworzyły się a z domu wybiegło 4 napalonych chłopaków. Chyba mnie nie zauważyli, bo od razu rzucili się na Louisa. Krzyczeli i ściskali Go. Byłam rozdarta. Nie wiedziałam co się dzieje.
- Eghem. - odchrząknęłam
- Przestańcie już ! Uff. - krzyknął Louis - To jest Kaja. Opowiadałem Wam o niej.
- Cześć ! - powiedzieli chórem - Chodźmy do domu. - dodał jeden z nich
Weszliśmy do środka. Chłopaki poszli do salonu i usiedli na kanapie. Zaczęli się wygłupiać. Louis do nich dołączył. Pomyślałam, że żeby rozładować napięcie też się dołączę, a poza tym uwielbiałam wygłupy. Wydurnialiśmy się, krzyczeliśmy i uśmiechaliśmy.
- Stop ! - wrzasnął zdyszany, ale jakże słodki chłopak z burzą loków na głowie
Wszyscy przestali i odsapnęli.
- Tak w ogóle to jestem Harry. - powiedział ten sam chłopak wyciągając rękę w moją stronę i figlarnie się uśmiechając - A to jest Niall, Liam i Zayn. - powiedział po kolei wskazując na poszczególnych chłopaków.
Wszyscy byli mokrzy. To przeze mnie i Louis. Poszliśmy się przebrać. Louis dał mi swoją koszulkę i spodnie od dresu. Spędziłam z nimi popołudnie i wieczór. Świetnie się dogadywaliśmy. Zjedliśmy kolację, którą przygotowałam wraz z Harrym. Podczas jej przygotowywania świetnie się razem bawiliśmy. Rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się. Louis obserwował nas przez cały czas. Starał się być dyskretny, ale za dobrze Go znam. Był wściekły, że tak dobrze bawię się w towarzystwie Harrego. I może był zazdrosny ? Mniejsza o większość, lubiłam Go prowokować. Zasiedliśmy do kolacji. Śpiewaliśmy przy stole jedząc kurczaka w piwie z młodymi ziemniaczkami i przeróżnymi dodatkami.

KONIEC CZĘŚCI DRUGIEJ

_______________________________________________
No to tego. Druga część już jest .
Chcecie trzecia ? Jeśli tak to minimum 5 komentarzy musi się pojawić pod drugą :)
Dziękuję za taką liczbę wyświetleń.
Kocham Was ! ♥


sobota, 9 czerwca 2012

#24 Imagine - Niall. // Gdybyśmy mogli żyć tak jeszcze przez jeden dzień Gdybyśmy tylko mogli cofnąć czas... ♥


Jest chłodny deszczowy dzień. On właśnie wchodzi na scenę. One siedzi na parapecie patrząc jak strugi deszczu spływają po szybie. On świetnie się bawi. Ona cholernie tęskni. On zostawił ją kilka tygodni temu. Ona nie rozumiała dlaczego i wciąż nie mogła się z tym pogodzić. On uważał, że tak będzie lepiej. Że ucieczka od problemów to jedyne racjonalne rozwiązanie. Ona płakała. On był smutny i czuł, że czegoś mu brakuje, płakał. Oboje bardzo się kochali. Mogliby oddać życie za siebie na wzajem. Koncert trwa. Deszcz nie przestaje padać. Smutna piosenka. Łzy lecą po Jego policzku. Ona patrzy na spadający deszcz, a z jej oczu, po policzkach płyną słone krople. Tęsknią. Przyszedł czas na solo Nialla. Tak jak w słowach piosenki. Jego rozsądek był zachmurzony. Jak niebo dzisiejszej nocy. Jej płuca były wypełnione powietrzem, które uwolniła głośno krzycząc i pięściami uderzając o oko. Słyszała cichy śpiew i muzykę. Mieszkała niedaleko miejsca dzisiejszego koncertu. Osunęła się z parapetu na ziemię. Płakała głośno, coraz głośniej. On przystanął na scenie. Zamilkł. Uronił łzę. Wbiegł za kulisy. Zostawił swoich kumpli samych na scenie. Zawiódł fanów ? Możliwe. Nie interesowało Go to. Przebrał się. Ona powolnymi, bezwładnymi ruchami przeszła do kuchni. Nie miała już siły płakać. On wybiegł z sali koncertu. Biegł co sił w nogach. Gdzie ? Za chwilę się dowiecie. One szlochała cicho. Oparła się o blat kuchenny. Było ciemno. Deszcz padał coraz mocniej. Z każdą chwilą krople deszczu uderzające o dach wydawały coraz to głośniejszy dźwięk. Zagłuszały wszystko. Nawet jej myśli. Starała się o nim nie myśleć to było jednak silniejsze od niej. On biegł. Nie zważał na deszcz. Nie zważał na nic. Liczyła się tylko ona. Docenił ją, dopiero wtedy kiedy stracił. Chciał już przy niej być. Gdy biegł słyszał tylko bicie swojego serca. Deszcz zagłuszał wszystko inne. Stanął pod jej domem. Wszedł bez pukania. W przedpokoju zostawił kurtkę. Była cała przemoczona. Ona nie słyszała, że ktoś wszedł do mieszkania. Siedziała skulona na podłodze w kuchni. Jej głowa dotykała kolan. Deszcz po woli ustawał. Był coraz mniej słyszalny. Niall cichym i spokojnym krokiem przemierzał dom. Nie wiedział gdzie obecnie znajduje się Jego największa miłość. Przystanął przy komodzie, na której było mnóstwo zdjęć. Zdjęć na których był on i ona. Oni. Razem. Uronił łzę. W domu panował półmrok. Chwycił w dłoń ramkę z ich zdjęciem. Lekko uniósł kącik ust. Płakał coraz mocniej. Łzy łączyły się z kroplami deszczu pozostawionymi na Jego twarzy. Upuścił ramkę. Rozbiła się. Ona przestraszyła się. Nie wiedziała co to. Serce zaczęło jej mocniej bić. Wstała, chwyciła w rękę nóż, który leżał na blacie. Po cichu wyszła z kuchni. Zrobiła krok w stronę ściany, aby móc sięgnąć włącznik światła. Włączyła światło. Ich spojrzenia się spotkały. Upuściła nóż. Niall klęczał zbierając kawałki rozbitego szkła. Patrzyli sobie w oczy. On wstał. Podszedł do niej. Ona wycofała się. On robił krok w przód ku niej, ona krok w tył, by tylko nie być zbyt blisko niego. Mimo tego, że Go kochała, nienawidziła Go za to, że ją zostawił. Dotknęła plecami ścianę. Głośno przełknęła ślinę. To koniec. On wciąż małymi krokami zmierzał ku niej. Czuła Jego oddech. Zapach Jego perfum unosił się w powietrzu, a wraz z nim zapach deszczu. Milczałaś. Odwróciła wzrok. Patrzyła tępo w podłogę.
- Przepraszam. - wyszeptał unosząc jej podbródek, ona nie spojrzała na niego, wciąż wpatrywała się w podłogę, nie chciała na niego patrzeć, ale jednocześnie chciała z całych sił się do niego przytulić, znów poczuć bliskość i ciepło Jego ciała
- To tylko głupie słowo, które niczego nie tłumaczy. - spojrzała na niego, o dziwo przestała płakać, czuła się silna jak jeszcze nigdy dotąd
- Gdybym mógł tylko cofnąć czas nigdy, nigdy bym Cię zostawił. Kocham Cię. Tak strasznie Cię kocham i tęsknię. Tak bardzo żałuję tego co się stało. - płakał
- Po co wróciłeś ? - zapytała zimno i oschle, jakby jej w ogóle nie zależało na Jego obecności, choć tak na prawdę było zupełnie na odwrót
- Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Te kilka tygodni, które musiałem przeżyć sam były najgorszym czasem jaki przeżyłem. Przepraszam. Proszę, proszę.. Wybacz. Wybacz mi. -przytuliła się do niego, on przytulił ją tak jak jeszcze nigdy, w sposób jakiego nie potrafiła wytłumaczyć, to może zwykły uścisk, ale ten... ten był wyjątkowy
Ona wybaczyła. Ona starał się traktować ją tak, aby czuła się jak jedyna dziewczyna na świecie. Ona była najszczęśliwsza. On jeszcze szczęśliwszy. Żyli razem. We dwoje. Kochali się. Sprzeczali i kłócili tylko po to, aby późnij czule się pogodzić. Kochają się. Nic innego nie jest dla nich tak ważne jak oni sobie nawzajem. To co w nich drzemie to prawdziwa miłość, która z każdą chwilą rośnie, powiększając swoje horyzonty.

_________________________________________
Tak inaczej. :)
Jestem zadowolona i to nawet bardzo, choć końcówka nie powala. 
A Wy jak myślicie ?
Komentujcie.
Dziś pojawi się kolejna częśc imaginu z Louisem :)
5 komentarzy = kolejny imagin :)


piątek, 8 czerwca 2012

#23 Imagine - Louis - Część I // `nie pozwól mi odejść. ♥

- Cześć ! - zakradłam się od tyłu i krzyknęłam
- O matko ! - Louis prawie spadł z ławki
- Przestraszyłam Cię ? - zapytałam z ogromnym uśmiechem, przysiadłam się
- Tak, i to bardzo. Co Ty tutaj robisz ? - zdziwił się - Nie widziałem Cię.. o matko jak długo, nawet nie jestem sobie w stanie przypomnieć kiedy ostatnio z Tobą rozmawiałem. - powiedział lekko zakłopotany
- Mieszkam. - odpowiedziałam - A Ty ? Nie sądziłam, że Cię tu spotkam. - dodałam
- Mieszkasz tu ? Od kiedy ? Ja też tu mieszkam. - zdziwił się
- Od kiedy, czekaj niech no sobie przypomnę, od jakichś 4 dni ? - roześmialiśmy się oboje
- Nic się nie zmieniłaś. - uśmiechnął się
- Nie gadaj, od czasu kiedy ostatnio rozmawialiśmy dużo się pozmieniało.
- Co na przykład ?
- Bardzo wiele rzeczy. - cwaniacko się uśmiechnęłam i wystawiłam język, Loui roześmiał się
- Nie będziemy tutaj tak siedzieć, zapraszam na kawę. - powiedział Loui wstając i wyciągając rękę w moją stronę
Również wstałam, podałam mu rękę. Kiedyś byliśmy w sobie bardzo zakochani. Kiedyś. Jak mieliśmy po kilka lat. Znaliśmy się od dziecka. Zawsze wszystko robiliśmy razem. Wspólne zabawy w piaskownicy. Pierwszy chłopak i pierwsza dziewczyna. Pierwszy buziak. Pierwszy pocałunek. Pierwszy raz. To wszystko wydarzyło się z nim. Nigdy Go nie zapomnę. Ale jak to zawsze wszystkiego dochodzi kres. Tak było także z nami. Louis znalazł sobie dziewczynę, ja chłopaka i nasze drogi się rozeszły. Nie utrzymywaliśmy zbytnich kontaktów. Mieszkaliśmy blisko siebie. Ale pewnego dnia Louis wyjechał. Bez słowa. Nie miałam mu tego za złe. Był już dorosły. Miał swoje życie, ja miałam swoje. Ale wierzyłam, że w głębi serca zawsze będzie o mnie pamiętał. A w moim sercu zawsze będzie dla niego miejsce. Gościł w nim od najmłodszych lat.
Szliśmy rozmawiając i śmiejąc się. Czułam się jak wtedy, kiedy miałam naście lat i nic nie miało większego znaczenia. Żyliśmy wtedy chwila i nic nas nie obchodziło. Zapadła niezręczna cisza. Louis chwycił mnie za rękę. Wiedział, że zawsze będzie dla mnie ważny. Doszliśmy do kawiarni. Usiedliśmy przy stoliku. Louis zamówił dla nas kawę. Wciąż milczeliśmy. Kelnerka po chwili przyniosła nasze zamówienie. Obok nas przeszła para młodych ludzi, wyglądali jak ja i Louis parę lat temu.
- Zobacz, to my kilka lat temu. - powiedział Louis uśmiechając się i wskazując na parę nastolatków trzymającą się za ręce
- O tym samym pomyślałam. - roześmiałam się
- Wszystko było wtedy łatwiejsze. - rozmarzył się
- Tak, to prawda. Pamiętam jak zawsze chciałam dorosnąć. Teraz tego żałuję, wolałabym być dzieckiem.
- Tak, pamiętam to, zawsze narzekałaś, że dzieckiem jest się tak długo, i że chcesz jak najszybciej być dorosłą niezależną kobietą. - uśmiechnął się
- Ty nie byłeś lepszy. Pamiętasz jak udawałeś superbohaterów ?
- Ja byłem supermenem ! - krzyknął, a ja roześmiałam się i kazałam mu się uspokoić, bo ludzie na nas patrzą
- Ty też, nic się nie zmieniłeś. - powiedziałam śmiejąc się
Siedzieliśmy pijąc kawę i rozmawiając jeszcze jakieś 30 minut.
- Idziemy ? - zapytał
- Tak, już czas się zbierać. - westchnęłam
- Odprowadzę Cię.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się
Szliśmy przez park. Rozmawialiśmy. Tematy nasuwały się same....

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ 

_____________________________________________
5 komentarzy i pojawi się kolejna część. :)
Naszła mnie wena. Miał być jedno częściowy, ale wyszedł
bardzo długi. Dlatego rozdzieliłam go na części. 
Jak Wam się podoba ? :)
Komentujcie. :)


czwartek, 7 czerwca 2012

#22 Imagine - Niall +18


Wyszłaś z łazienki. Niall leżał na łóżku. Patrzył na Ciebie pożądliwym wzrokiem.
- Ślicznie wyglądasz w tej koszulce. - powiedział unosząc brew
- Dziękuję. - przygryzłaś wargę
Usiadłaś odwracając się od niego plecami. Zaczęłaś rozczesywać swoje długie, mokre włosy. Zrobiłaś niechlujnego koka na czubku głowy. Poczułaś czyjś dotyk. Wiedziałaś, że to Niall.
- Wiesz co ? Ale bez tej koszulki wyglądałabyś znacznie lepiej. - wyszeptał
- Nie wątpię. - powiedziałaś odwracając się w jego stronę
Niall pocałował Cię. Wziął na ręce. Położył na łóżku. Przygniótł swoim ciałem. Przez cały czas Wasze usta były złączone. Oderwał się od Ciebie. Spojrzał w oczy. Chciał wiedzieć czy tego chcesz. Przygryzłaś wargę, jako znak, że tego chcesz. Całował szyję. Schodził coraz niżej. Dotykał Twoich piersi przez materiał koszulki. Włożyłaś ręce pod jego koszulkę. Pozbyłaś się jej. Dotykałaś jego nagiego torsu i ramion. Zdjął Twoją bluzkę. Pieścił sutki, które z chwili na chwilę twardniały coraz bardziej. Były jak kamyk. Całował je, pieścił językiem. Składał pocałunki na brzuchu. Schodził niżej. Przyciągnęłaś Go do siebie i wpiłaś w jego malinowe usta. Dotykał Cię przez materiał. Wilgotniałaś. Rozpięłaś jego jeansy. Pozwoliłaś im opaść. Ponownie Cię pocałował. Zdjął Twoje majtki. Dotykał, pieścił Twoją kobiecość. Jęczałaś. Sprawiał Ci przyjemność. Zdjął swoje bokserki. Chciałaś żeby już w Tobie był, ale on miał ochotę jeszcze się z Tobą zabawić. Całował całe Twoje ciało. Każdy skrawek. Odkrywał je na nowo i na nowo. Każde zagłębienie, każdą wypukłość. To wszystko nie było mu obce. Pieścił Cię. Wilgotniałaś coraz mocniej. Delikatnie w Ciebie wszedł. Zajęczeliście oboje. Poruszał się delikatnie. Wchodził i wychodził. Z każdą chwilą przyspieszał. Każde pchnięcie było coraz silniejsze. Jęczałaś. Stał się stanowczy. Wchodził gwałtownie i szybko, wychodził prawie do samego końca. Wzdychaliście obydwoje. Byłaś prawie na szczycie, podobnie jak Niall. Jeszcze jedno pchnięcie. Osiągnęliście ostatni szczebel. Wyluzowaliście. Niall bezwładnie opadł na łózko, obok Ciebie. Spojrzał Ci w oczy.
- Było cudownie. - wyszeptał
Milczałaś. Był to jeden z najcudowniejszych wieczorów jakie z nim przeżyłaś. Niell wstał i kierował się w stronę łazienki.
- Idziesz pod prysznic ? - zapytałaś a on pokiwał twierdząco głową
Wstałaś z łóżka i ruszyłaś w Jego stronę. Wzięliście razem prysznic. Wróciliście i położyliście się w łóżku. Wtuliłaś się w nagi tors Nialla.
- Kocham Cię. - wyszeptał blondyn
- Ja Ciebie też. - odpowiedziałaś.
Zasnęliście w swoich objęciach, uśmiechnięci, zadowoleni, a przede wszystkim szczęśliwi.

 ________________________________
z racji tego że dziś światowy dzień seksu 
macie imagina +18 :)
5 komentarzy = następny imagine : ) 


#21 Imagine - Zayn // gdzieś tam, gdzie kończy, się świat... ♥


 Twój związek z Zaynem rozwijał się bardzo pomyślnie. Kochaliście się bardzo mocno. Wszystko układało się Wam po Waszej myśli. Wiadnome jest to, że jak w każdym związku miewaliście trudne momenty. Bywały także kłótnie. Kiedy Zayn był w trasie koncertowej bardzo za nim tęskniłaś. Miał wrócić za dwa dni. Postanowiłaś więc zrobić mu jakąś niespodziankę, ale nie miałaś pojęcia jaką. Nie byłaś oryginalna. Przygotowałaś pyszną kolację. Ubrałaś się w piękną czarną sukienkę. Zayn w domu miał pojawić się za jakieś 15 minut. Zrobiłaś ostatnie poprawki, makijaż, fryzura i te sprawy. Wreszcie jest. Zayn podjechał pod dom. Widziałaś przez okno jak wysiada. Było ciemno, ale przed domem byłą latarnia więc widziałaś wszystko. Wyraz Jego twarzy bardzo Cię zmartwił. Zayn był jakby smutny, przygnębiony. Wszedł do domu. Ty nie wiedząc czego się spodziewać, po prostu usiadłaś na kanapie i czekałaś aż przyjdzie się z Tobą przywitać. Zayn wszedł do domu. Zostawił walizkę przy drzwiach i bez większego entuzjazmu mocno Cię przytulił i pocałował.
- Nie cieszysz się, że wróciłem ? - zapytał zdziwiony
- Cieszę się, bardzo się cieszę. - złożyłaś na Jego ustach soczysty pocałunek.
Poszliście do sypialni. Zayn od razu skierował się w stronę łazienki. Wyszedł z niej po kilku chwilach.
- Zayn, przygotowałam dla nas kolacje, a Ty nawet nie zauważyłęś... - powiedziałaś zupełnie pozbawiona jakichkolwiek emocji
- Zauważyłam. Przepraszam kochanie, ale nie jestem glodny. Teraz chcę tylko ciepłego łóżka i Ciebie obok. - odpowiedział lekko unosząc kącik ust
Zayn wziął szybki prysznic, Ty też. Po czym położyliście do łóżka. Zayn bardzo mocno się do Ciebie przytulił.
- Zayn, mogę zadać Ci pytanie ?
- Oczywiście. Przecież wiesz, że nie mam przed Tobą żadnych tajemnic.
- Czy coś się stało ? Jesteś jakiś dziwny. Jakby zamnkęty.
Zayn nie odpowiedział. Odsunął się od Ciebie, po czym wstał i usiadł na fotelu w sypialni. Był smutny, zagubiony. Nie wiedziałaś o co chodzi.
- Wszystko w porządku ? - zapytałaś nieśmiało podchodząc do niego
- Nie. - odpowiedział, a do Jego oczu napłynęły łzy
- Podczas trasy koncertowej przez dłuższy czas bardzo źle się czułem. Chłopaki postanowili zawieźć mnie do lekarza. Nie chciałem tego, uważałem, że to bez sensu, przecież nic mi nie było. - Jego płaczliwy ton wywołam łzy także w Twoich oczach
- Przepraszam, ja.. ja... (T/I) jestem chory.
- Chory ? Nie rozumiem.
- Mam raka.
W tym momencie wszystko inne straciło sens. Liczył się tylko Zayn.
- To bez znaczenia. Kocham Cię i nic tego nie zmieni. Nawet choroba.
- Chciałbym tylko, abyś ułożyłą sobie życie z kimś innym. - dodał
- Z kimś innym ? Co Ty wygadujesz ?
- Mając raka moje dni są policzona.. Przepraszam, tak strasznie Cię przepraszam...
W tym momencie nie wiedziałaś, co powiedzieć, ani jak się zachować. Miałaś Go pocieszać ? Mówić, że wszystko będzie dobrze ? A moze wyjść i nigdy nie wrócić ? Miałaś mętlik w głowie. Bez słowa poszłaś do salonu i usiadłaś na kanapie. Zayn po chwili do Ciebie dołączył.
- Ja...
- Nic nie mów. - przerwaś mu - Jeżeli masz umrzeć, to ja razem z Tobą. Nie widzę innej opcji. Za bardzo cię kocham.
- Nie. Nie pozwolę na to. Masz przed sobą całe życie.. - po raz kolejny mu przerwałaś
- No właśnie. Moje całe życie siebi tuż obok mnie. - powiedziałaś bardzo stanowczo
Zayn uronił łze. Otarłaś ją delikatnie, a chłopak bardzo mocno Cię przytulił.
- Mimo wszystko nie mogę się na to zgodzić. Ktoś odchodzi, ktoś zostaję. Wypadło na mnie i na Ciebie. Ja odchodzę, Ty zostajesz. Obiecaj mi, że ułożysz sobie życie na nowo, że sobie poradzisz.
- Nie, Zayn. Tego nie mogę Ci obiecać. Przepraszam. Jesteś dla mnie wszystkim. Bez Ciebie ja nie istanieję.
- Proszę.
- Nie.
Płakaliście oboje w swoich ramionach. Mówiliście jak bardzo kochacie siebie nawzajem.

*kilka miesięcy później*

Żyliście razem normalnie. Nie myśleliście o chorobie. Było Wam bardzo dobrze. Fakt. Nadchodziły chwile słabości z Twojej strony jak i ze strony Zayna. Ale dawaliście sobie radę. W piątek mieliście zjeść z Zaynem być może ostatnią wspólną kolację. Wzięłaś prysznic, wyszykowałaś się. Zayn zrobił to samo. Już mieliście wychodzić, gdy chłopak źle się poczuł. Wezwałaś karetkę. Pojechaliście do szpitala. Zabrali Go. Nie wiedziałaś co robić. Siedziałaś zapłakana w poczekalni. Po 30 minutach przyszedł lekaż.
- Przkro mi. - powiedział chwytając Twoją dłoń
Osunęłaś się po ścianie na podłogę. Twój świat się skończył. Poczułaś, że masz coś w ręku. Był to naszyjnik z serduszkiem, a na nim wyrye imię 'Zayn'. Jeszcze bardziej się rozpłakałaś. Lekarz cały czas był przy Tobie.
- Zayn kazał Ci do dać. I przekazać, że bardzo Cię kocha i jeszcze bardziej Cię przeprasza. - powiedział

*dwa dni później*

Dziś odbył się pogrzeb Zayna. Było mnóstwo ludzi. Wszyscy ubrani na czarno. Wszyscy płakali. Ale Ty najbardziej. Wróciłaś do domu. Nie mogłaś znaleźć sobie miejsca. Krzątałaś się bez celu. Przeglądałaś Wasze wspólne zdjęcia. Płakałaś. Ubrałaś koszulkę Zayna, była przesiąknięta nim. Uwielbiałaś Jego zapach. Wszystko przypomina Ci o nim.
Nie możesz bez niego żyć.
Chcesz do niego dołączyć.
I tak też się dzieje.
Po kilku dniach nie dajesz rady. Popełniasz samobójstwo. Teraz, jesteś z nim tam, w tym drugim 'lepszym' świecie. Jesteście razem. Zayn wciąż nie może pogodzić się z tym, że zrobiłaś to. A w dodatku przez niego. Ma do siebie żal, że pozbawił życia kogoś takiego jak Ty. Ale dla Ciebie nie ma to większego znaczenia. Jesteś z nim, on jest dla Ciebie całym światem. Mimo wszystko jesteście szczęśliwi.

KONIEC

____________________________________
Po tych wszystkich niewypałach oto imagine
z którego po części jestem zadowolona.
A Wy ? Jak myślicie ?
Podoba Wam sie ?
Komentujcie. :)


wtorek, 5 czerwca 2012

#20 Imagine - Harry - Część 5 // Odrobina przyjemności. ♥


Harry chwycił moją rękę i poszliśmy do domu. Gdy drzwi się otworzyły, a chłopcy zobaczyli nas dwoje, trzymających się za ręce od razu się uśmiechnęli. Każdy miał na ustach ogromny uśmiech. Wszycy byli szczęsliwi.
- Witaj w rodzinie. - powiedzieli chórem, po czym podeszli i zrobiliśmy zbiorowy uścisk
Nic nie powiedziałam, tylko się uśmiechnęłam.
- Jak dokończymy ten miły wieczór ? - zapytałam z uśmiechem
- Może obejrzymy jakiś film ? - rzucił jeden z chłopakó, chyba Louis
- To świetny pomysł ! - ucieszył się Niall i pobiegł do kuchni zrobić popcorn
Usiedliśmy na kanapie w salonie. Ja oczywiście wtuliłam się w Harr`ego. Oglądaliśmy film, świetni się przy tym bawiąc. Dobiegł koniec filmu i ta optymistyczna melodia w tle, która nie ma nic wspólnego z fabułą. No ale cóż, nie robiłąm ten film.
- Jestem wyczerpana, za dużo wrażeń jak na jeden dzień. - Powiedziałam przeciągając się
- Czas do łóżek ! - no, jeśli Daddy każe iść do łóżek, nie wolno się sprzeciwiać
Wszyscy wstali i ospale udali się do swoich sypialni. Zostałam tylko ja i Harry. Zapadła chwila niezręcznego milczenia.
- Idziemy ? - przerywając ciszę wypowiedział Harry
- Gdzie ? - zapytałam głupio z cwaniackim uśmiechem
- Do sypialni, byłaś zmęczona. Chodźmy spać. - uśmiechnął się
- Chodźmy. - wstała i pociągnęłam za sobą Harrego
Weszliśmy do sypialni. Harry dał mi kolejną swoją koszulkę i bokserki i poszłam się wykąpać. Harry skorzystał z łazienki na dole. Oboje już wykąpani położyliśmy się w jednym dużym łóżku. Zgasiłam lampkę nocną, odwróciłąm się od Hazzy, i życząc mu miłej nocy poszłam spać. A raczej miałam taki zamiar. Minęła niecałą minuta. Poczułam jak Harry swoją ciepłą i delikatną dłonią dotyka moich włosów. Nie wytrzymałam. Odwróciłam się w Jego stronę. Spojrzałam głęboko w oczy i mocno przytuliłam. Pocałował mnie w czoło. A po chwili zasnęliśmy w swoich objęciach.


KONIEC

_____________________________
Beznadziejne... Ostatnio wgl nie mam weny. ;/ 
Postaram sie napisac cos lepszego.
PAMIĘTAJCIE O 5 KOMENTARZACH :)