poniedziałek, 25 czerwca 2012

Zawieszenie bloga.

Chyba zawieszę bloga na czas wakacji... Bo jak na razie nie mam czasu pisać, bo praktycznie nie siedzę w domu.
Piszcie jak Wam się podoba ten pomysł...

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Przepraszam.

Chciałabym Was bardzo przeprosić. Wiem, że Was zawiodłam, ale teraz totalnie nie ma głowy do niczego... Poprawianie ocen, sprawy osobisty, sami wiecie jak to jest. Postaram się napisać coś w najbliższym czasie, ale nie obiecuję. Nie chcę Was zawieść jeszcze mocniej. PRZEPRASZAM. :'(

czwartek, 14 czerwca 2012

#29 Imagine - Część 2 // Nie, to niemożliwe. ♥



Kto to był, pytacie ? To byli oni. Ci chłopcy z tego zespołu,jak mu tam... One Direction, czy jakoś tak. Byłam wściekłą na tatę.
- Co oni tu robią ?! - wykrzyczałam wprost do Jego ucha
- Kochanie, uspokój się. - poklepał mnie po ramieniu
- Jestem spokojna ! Możesz mi wytłumaczyć co oni tutaj robią ?! Dlaczego mi nie powiedziałaś, że lecimy z nimi ?! - nie mogłam się opanować
- Gdybym Ci powiedział, nie zgodziłabyś się na ten lot.
- I bardzo dobrze. - zrobiłam groźną minę
- Proszę, nie złość się na mnie. Nie wypada, aby taka śliczna dziewczyna jak Ty tak się zachowywała. O, już tu są, bądź miła. - powiedział, idąc w stronę tych pacanów
Miła ? Ja mam być dla nich miła ? To chyba jakieś żarty. Owszem wyglądałam jak dziewczyna, ale to niczego nie zmienia. Nie miałam zamiaru się przed nimi płaszczyć.
- Ka.. Ka. Kaja ?! - wydukał jeden z nich, chyba Harry, nie wiem
- A co ? Nie widać ? - powiedziałam i dumnym ruchem zarzuciłam włosami - Tato ! Możemy już leciec ? - dodała znudzona
- Tak córciu, już lecimy. - wymieniliśmy się uśmiechami
Zabrali nasze walizki. Wsiedliśmy do samolotu. Usiadłam w jednym z dwu osobowych foteli. Każdy zajął swoje miejsce.
- Ej ! Co Ty robisz !? - krzyknęłam do tego, jak mu tam ? Harrego
- Chę usiąść.
- Obok mnie ? Wykluczone. Znadź sobie inne miejsce. - parsknęłam
- A widzisz tu jakieś inne miejsce ?
Byłam zmuszona siedzieć z Harrym. Ale nawet to. Nawet oni, a zwłaszcza on nie zepsują tego wyjazdu. Zamierzałam się świetnie bawić. Lecieliśmy samolotem kilka godzin. Włożyłam słuchawki na uszy i zamknęłam oczy. Zasnęłam. Obudziłam się wtulona w Harrego. Co ja wyprawiam ?! Szybkim i bardzo gwałtownym ruchem się od niego 'odkleiłam' i odwróciłam w drugą stronę.
- Jak się spało ? - zapytał z tym swoim uśmieszkiem
Nie odpowiedziałam. Wyjrzałam przez okno. Widok był przecudny. Byliśmy już nad Paryżem. Było widać malutką Wieżę Eifla. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech od ucha do ucha.
- Z czaego się tak cieszysz ? - wtrącił, kto ? Harry, no bo kto inny
- Na pewno nie z tego, że przez calutki tydzień będę musiała znosić Twoje towarzyswto. - parskęłam
Już lądowaliśmy. Lecieliśmy kilka godzin. Wysiadłam z samolotu. Zabraliśmy swoje walizki i limuzyną pojechaliśmy do luksusowego hotelu. Tata poszedł nas zameldować. Czekał w holu, razem z chłopakami. Oczywiście nie obyło się bez fanek. Dlatego podeszłam do taty, który stał przy blacie recepcji. Nie miałach ochoty patrzeć, ani słuchać na te piszczące laski.
- Tato, długo jeszcze ? - zapytałam znudzona
- Nie, jeszczę chwilkę, usiądź i poczekaj. - odparł
Wróciła usiadłam blisko, a zarazem zdala od tych pacanów. Zdążyłam usiąść, a tata wracał do nas w ręku trzymając klucze do pokoi. Miał trochę speszoną minę.
- Nie mam najlepszych wieści. - powiedziała
- O co chodzi ? - zapytał Liam
- O pokoje. A konkretnie o to, że nie jest ich odpowiednio dużo. - zaniepokoiłam się
- Tato ? - przeciągnęłam
- Jest nas siedem osób, jakoś się podzielimy. - wtrącił Louis
- Ile pokoi udało się zarezerwować ? - zapytał chyba Zayn

_____________________________
Druga część.. 
Nie jestem zadowolona, trochę to beznadziejne. ;/ 
5komentarz = kolejny imagin



wtorek, 12 czerwca 2012

#28 Imagine - Część 1 // Nie, to niemożliwe. ♥


  Zawsze byłam buntowniczym dzieckiem. Nigdy nic mi nie pasowało. Zawsze wszystko musiałam zrobić po swojemu. Nie liczyłam się ze zdaniem innych. Byłam bezczelna, chamska i arogancka. Ale wiecie co ? Było mi z tym dobrze i nie interesowało mnie co myślą o mnie inni. Od zawsze obracałam się w groni chłopaków. Uważałam, że są lepszymi przyjaciółmi i kolegami niż dziewczyny. Nie obrażają się o byle co i ich jedynym zmartwieniem nie było to czy kolor bluzki pasuje do spodni, albo czy puder ma odpowiedni odcień. Byłam typową chłopczycą. Luźnie spodnie, męski t-shirt, duża bluza, męskie buty i rap w słuchawkach, to był mój styl. Nie zmieniłam się nawet wtedy kiedy dowiedziałam się, że mój ojciec został menagerem jakiegoś marnego zespołu zwanego One Direction. Nie lubiłam ich. Zwłaszcza wtedy, kiedy zabrali mi mojego tatę, z którym zawsze świetnie się dogadywałam. Ci chłopcy zawsze krytykowali mój styl, sposób zachowania. Nie interesowało mnie ich zdanie. W niedzielę kiedy schodziłam rano na śniadanie, tata zawołał mnie do siebie, bo miał jakąś ważną sprawę. Oznajmił mi, że lecimy na tydzień do Paryża, ja i on. Ucieszyłam się i Go wyściskałam. Powiedział, że wylatujemy jutro rano. Przekąsiłam mało wiele i pobiegłam się spakować. Postanowiłam na czas wyjazdu zmienić styl. Paryż to podobno miasto zakochanych, więc powiedziałam sobie, że muszę ładnie wyglądać, może tam spotkam tego jedynego ? Kto wie. Spakowałam kilka letnich ubrań. Postanowiłam wybrać się do centrum handlowego, po jakieś dziewczęce ubrania i buty. Bardzo cieszyłam się na ten wyjazd. Wreszcie będę mogła spędzić trochę czasu z tatą. Na zakupach spędziłąm prawie cały dzień. Dziwnie mi było kupować ubrania dla kobiet. No ale cóż, w końcu nią jestem więc to żaden wstyd. Kupiłam też niezbędne kosmetyki. To dziwnie, że taki chłopak jakim byłam kupuje takie rzeczy. Wróciłam do domu. Dopakowałam walizkę. Wzięłam masę rzeczy. Jedna duża walizka z ubraniami, kuferek z kosmetykami i małą walizka z butami i torebkami. Byłam sama w szoku. Sama siebie nie poznawałam. Można było mnie porównać do tych lasek, którym w głowie tylko ciuchy, kosmetyki, bla bla bla... No, ale przecież każdy ma tą 'drugą stronę'. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Położyłam się wcześniej spać, bo o świcie mieliśmy samolot. Wstałam bardzo wcześnie. Ubrałam się w sukienkę. Zeszłam na dół. Moi rodzice byli w szoku.
- To.. to.. to Ty ? - wydukał tata
- Tak tato, to ja. - roześmiałam się - Jak Wam się podoba 'nowa ja' ? - zapytałam z figlarnym uśmiechem
- Hmm. - zamyślił się - Chyba będę musiał Cię pilnować w tym Paryżu. - objął mnie i pocałował w czoło
- Idź po swoje bagaże. - powiedziała mama a ja pobiegłam na górę
- Tatoo ! - krzyknęłam, bo nie dawałam sobie rady z walizkami
- Dziecko ! Po co Ci tyle rzeczy, jedziemy tylko na tydzień ! - mamrotał tata
- Aż tydzień ! Pomóż mi. - chwycił walizki i zniósł na dół po schodach.
Mama zamówiła taksówkę. Po dziesięciu minutach podjechała pod dom. Tata z pomocą pana kierowcy wrzucił bagaże do samochodu. Pożegnaliśmy się z mamą i pojechaliśmy taksówką na lotnisko. Po kwadransie byliśmy na miejscu. Rano nie było korków. Wysiedliśmy, wzięliśmy swoje bagaże. Zdziwiłam się, że tata prowadzi mnie po lotnisku. Dlaczego nie weszliśmy do środka jak normalni ludzie ? Dziwiłam się. Podeszliśmy do samolotu, który przypominał odrzutowiec. W sumie to był odrzutowiec. Usłyszałam jak ktoś za nami biegnie. Odwróciłam się. To co zobaczyłam wytrąciło mnie z równowagi.

 _____________________________
Kolejne moje wypociny... 
Rozpoczęłam kilku częściowy.
W sumie to nie pytałam Was czy wgl chcecie kilku częściowe. 
Dlatego teraz pytam ? 
CHCECIE ABY POJAWIAŁY SIĘ IAMGINY KILKU CZĘŚCIOWE ? 
Odpowiedzi w komentarzach. :)



poniedziałek, 11 czerwca 2012

#27 Imagine - Zayn +18 // Fala przyjemności. ♥


Zayna znałaś jakieś 2 lata. Przyjaźniliście się. Od 7 miesięcy jesteście parą. Dlaczego ? Tak wyszło. Serce nie sługa. Zakochaliście się w sobie. Na początku nikt się nie chciał do tego przyznać, ale Zayn zebrał się na odwagę i pierwszy powiedział te magiczne słowa ' Kocham Cię '. Oczywiście Ty odwzajemniałaś to uczucie. Jesteś młodsza od Zayna o 3 lata. Dziś są Twoje urodziny. Kończysz 17 lat. Uff. Chcesz zorganizować imprezę w klubie, ale Zayn namawia Cię, żebyś spędziła ten dzień tylko z nim. Zgadzasz się. Wieczorem macie wyjść do klubu. Wyszykowałaś się, on też. Byliście gotowi. Chwyciłaś torebkę, Zayn kluczyki od auta i wyszliście. Pojechaliście. Pod klubem nie było żywej duszy.
- Zayn, ten klub jest chyba zamknięty. - powiedziałaś niepewnie
- Co Ty wygadujesz. Chodź. - chwycił mnie za rękę i poszliśmy w stronę wejścia
Weszliśmy do środka. Było ciemno, cicho i jakby pusto. Tak mi się bynajmniej wydawało. Otworzyłam drzwi do jednej z największych sal jakie były w klubie. To co zobaczyłam po prostu mną wstrząsnęło. Mnóstwo ludzi. A wszyscy krzyknęli w jednym momencie ' niespodzianka ! '. Czułaś się jak w jakimś filmie. Nie wiedziałaś co powiedzieć. Odwróciłaś się w stronę Zayna.
- Sam to wszystko zorganizowałeś ? -  nie mogłaś opanować zaskoczenia, łza pojawiła się w Twoim oku
- Tak, to wszystko dla Ciebie, wszystkiego najlepszego, kochanie. - powiedział i pocałował Cię
Wszyscy zeszli się i zaczęli składać Ci życzenia. Dostałaś mnóstwo prezentów. Przez cały późny wieczór byłaś kompletnie zaskoczona. Tańczyłaś z Zaynem przez cały wieczór. Wszyscy świetnie się bawili. Chłopcy dojechali dopiero pod koniec imprezy. Zrobili wielkie wejście i mnóstwo zamieszania. Jak to oni. Impreza dobiegała końca. Wszyscy przy wyjściu po raz kolejny składali Ci życzenia i mówili, że świetnie się bawili, że to była super impreza. Byłaś zadowolona. Szczęśliwa, że masz przy sobie kogoś takiego jak Zayn. Wyszli ostatni goście. Podszedł do Ciebie Zayn. Objął od tyłu. Na nas też już chyba pora. Całował Twoją szyję. Odwróciłaś się w do niego przodem. Spojrzałaś w oczy. Namiętnie pocałowałaś.
- Chodźmy. - oderwałaś się od niego, chwyciłaś za rękę i ciągnęłaś w stronę samochodu
Jechaliście jakieś 20 minut. Byliście już pod domem. Zayn otworzył Ci drzwi od auta i podał rękę, abyś mogła swobodnie wyjść. Weszliście do domu. Od razu poszłaś do sypialni. Zayn poszedł za Tobą. Poprosiłaś Go aby odsunął zamek Twojej sukienki. Zrobił to, a ona opadła swobodnie na podłogę. Stałaś przed nim w seksownej czarnej bieliźnie. Pocałował Cię tak, że zabrakło Ci tchu. Wziął Cię na ręce. Położył na łóżko. Zdjął swoją koszulkę. Przygniótł Cię swoim pół nagim ciałem. Całował szyję. Wiłaś się pod Jego dotykiem. Górował nad Tobą. Uwielbiał mieć nad Tobą władzę. Pieścił okolice stanika. Dotykał Twoich piersi przez materiał seksownego, koronkowego stanika. Opuścił jego ramiączka na Twoje ramiona. Jego ręce powędrowały na Twoje plecy. Uniosłaś się delikatnie, pozwalając mu odpiąć stanik. Zerwał go z Ciebie energicznym ruchem i rzuciła za siebie, a Jego oczom ukazały się Twoje nagie piersi. Patrzył na nie. Oddechy przyspieszały. Dotykał. Pieścił. Twardniały. Językiem obrysowywał ich zarys. Pieścił sutki. Uwielbiałaś to. Sprawiał, że było coraz twardsze. Po chwili były jak kamyk. Spojrzał na Ciebie. Na Twojej twarzy malowało się pragnienie. Miałaś ochotę na więcej. Dotykałaś Jego nagiego torsu. W powietrzu unosił się zapach Jego perfum, który mieszał się ze słodką nutą Twojego zapachu.  Przekręciliście się. Teraz to Ty górowałaś nad nim. Wiedziałaś, że tego nie lubi. Chciałaś się z nim zabawić. Wasze usta złączyły się w soczystym i jakże namiętnym pocałunku. Twoje usta błądziły po Jego ciele. Rękami kreśliłaś każdy zarys Jego ciała. Wypukłości, zagłębienia. Zjechałaś w dół, do Jego spodni. Rozpięłaś zamek. Pozwoliłaś im opaść. Był w samej bieliźnie. Miał tego dość. Chciał znów górować nad Tobą i sprawiać Ci przyjemność. Przygniótł Cię swoim ciałem. Całował każdy skrawek Twojego nagiego ciała. Dotykał Twoją kobiecość przez materiał bielizny. Jęczałaś. Sprawiał Ci przyjemność. Zsunął je delikatnie po Twoich długich zgrabnych nogach. Wilgotniałaś. Pieścił Twoją kobiecość. Całował. Jęczałaś. Pieścił ją językiem. Fala dreszczy przeszłą przez Twoje ciało. Nasze oddechy były coraz bardziej niespokojne. Wchodził w Ciebie językiem tak głęboko jak tylko mógł. Jęczałaś z podniecenia. Sama nabijałaś się na Jego język. Wplotłaś palce w Jego włosy. Chwyciłaś je mocno. Przyciągnęłaś Go do siebie. Wasze usta się złączyły. Czułaś na swoich wargach smak swojej własnej kobiecości. Języki ze sobą tańczyły. Pocałunek był długi i namiętny. Języki toczyły bitwę. Walczyły ze sobą jak jeszcze nigdy dotąd. Oderwał się od Ciebie. Spojrzał w oczy. Chwyciłaś Jego męskość. Pieściłaś ją prze materiał bielizny. Majtki zaczęły Ci przeszkadzać. Pozbyłaś się ich. Ujrzałaś Jego męskość. Chwyciłaś ją w dłoń i wykonywałaś ruchy do góry i w dół. Teraz to Ty sprawiałaś przyjemność jemu. Jęczał. Sapał. Podniecałaś Go. Językiem pieściłaś główkę Jego penisa. Wił się pod wpływem Twojego dotyku. Oddechy szalały. Pieściłaś Go jeszcze przez moment. Zayn stał się stanowczy. Chwycił Cię mocno za nadgarstki. Zajęczałaś z bólu. Rzucił na łóżko i gwałtownie w Ciebie wszedł. Zajęczałaś głośno. Byliście jednością. Wasze ciałą się złączyły. Poruszał się delikatnie. Z każdą chwilą coraz szybciej i gwałtowniej. Z każdym pchnięciem dostarczał Ci kolejnej dawki przyjemności. Głośno sapaliście oboje. Sprawiał Ci niesamowitą przyjemność. Odchylałaś głowę w tył z podniecenia. Nie panowaliście nad oddechami. Były jak rozszalałe, że nie mogliście ich okiełznać. Poruszał się bardzo gwałtownie. Twoje biodra tańczyły. Czułaś ze za chwilę osiągniesz szczyt. Jeszcze jedno pchnięcie. Sapaliście jeszcze głośniej. Oboje doszliście na samą górę. Osiągnęliście ostatni szczebel, tej jakze niesamowitej przyjemności. Zayn wypuścił w Tobie swoje soki. Wyszedł z Ciebie delikatnie. Opadł bezwładnie na łóżko. Oddechy wracały do normy. Milczeliście. Oddychaliście ciężko, ale już coraz wolniej. Oboje byliście spełnieni.
- Wszystkiego najlepszego,kochanie. - wyszeptał Zayn i musnął Twoje rozpalone usta swoimi
- Dziękuję, je... - przerwał Ci
- Nic nie mów. - zamknął Twoje usta pocałunkiem. - Kocham Cię. - dodał
- Ja Ciebie też. - odszepnęłaś
Oboje byliście wyczerpani, więc bardzo szybko zasnęliście. To były najlepsze urodziny jakie kiedykolwiek miałaś.

_______________________________
Jak Wam się podoba ?
czekam na Waszą opinię zawartą w komentarzu :)
Dawno oczekiwany imagin +18 z Zaynem.. ohh ile on się naczekał w kolejce żeby tu trafić. :D



#26 Imagine - Louis - Część III // `nie pozwól mi odejść. ♥


- Hmm. Harry muszę przyznać, że zrobiliśmy wspaniałą kolację. - powiedziałam
- O tak, zgadzam się. - odpowiedział puszczając do mnie oczko, uśmiechnęłam się
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Czas mijał błyskawicznie. Tak dobrze mi się z nimi rozmawiało, że w ogóle nie chciałam opuszczać ich ani na chwilę. Ale to było niemożliwe. Oni mają swoje życie, ja mam swoje.
- Było mi bardzo miło Was poznać, ale na mnie już pora.
- Nie prawda. - wtrącił Harry
- Prawda, dziękuję, że mogłam Was poznać.
- Zostań jeszcze. - powiedział Louis
Jemu nie mogłam odmówić.
- Nie chce robić kłopotu. - zarumieniłam się
- To żaden kłopot. Chłopcy posprzątają po kolacji, a Ty chodź ze mną. - uśmiechnął się
Wstałam od stołu. Louis wyciągnął do mnie rękę. Chwyciłam ją. Zaprowadził mnie do swojego pokoju. Położyliśmy się na łóżku. Rozmawialiśmy. Wtuliłam się w niego. Wspominaliśmy dawne czasy. Jak to było. Jak się poznaliśmy. Jak się rozstaliśmy.
- Przepraszam. - posmutniał Louis
- Za co mnie przepraszasz ? - zdziwiłam się
- Za to, że kilka lat temu wyjechałem, nic Ci nie mówiąc, że tak po prostu zniknąłem, teraz tego żałuję..
- Nie musisz mnie za to przepraszać, Ty miałeś i masz swoje życie ja mam swoje. - przerwałam mu
- A pamiętasz jak kiedyś moje i Twoje życie było naszym wspólnym życiem ?
- Pamiętam.. - moje oczy zrobiły się szklane
- Gdybym mógł cofnął czas, nigdy bym Cię nie zostawił. Żałuję, bardzo żałuję, że nasze drogi się rozeszły.
- To już nie ważne. Ważne, że po tylu latach, przy przypadkowych spotkaniu umiemy wciąż bawić się jak kiedyś. - uniosłam głowę i spojrzałam Louisowi w oczy uśmiechając się
- Chciałbym, żeby tak było już zawsze. Żebyśmy już zawsze byli razem. - łza spłynęła po Jego policzku
Otarłam Jego łzę, patrząc mu głęboko w oczy. Ujęłam w dłonie Jego policzki.
- Nie chcę żebyś teraz Ty odeszła. -wyszeptał, a łzy pojawiły się też w moich oczach
- To nie pozwól mi odejść. - wyszeptałam i pocałowałam Go
- Nigdy więcej nie pozwolę by ktokolwiek lub cokolwiek nas rozdzieliło. Kocham Cię.- odszepnął
- Ja Ciebie też, nigdy nie przestałam Cię kochać. - powiedziałam patrząc w Jego oczy
Po kilku chwilach usnęliście obydwoje.
Gdy rano ujrzałam twarz Louis wiedziałam, że nasze światy znów się  połączyły, że stanowimy jedność i że nikt ani nic już nigdy nas nie rozdzieli. Było to najlepsze uczucie na świecie.

KONIEC

_____________________________________
To już koniec tej jakże pięknej opowieści. :D
Podoba Wam się zakończenie czy liczyliście na coś innego ?
Piszcze w komentarzach. :)
5 komentarzy = nowy imagin : )



niedziela, 10 czerwca 2012

#25 Imagine - Louis - Część II // `nie pozwól mi odejść. ♥


Niedaleko kawiarni była fontanna. Przechodziliśmy obok niej. Louis chlapnął wodą w moją stronę.
- Patrz co narobiłeś jestem cała mokra ! Zaraz odwdzięczę Ci się tym samym ! - krzyknęłam podbiegając do fontanny
Chlapałam wodą w Jego stronę, on w moją. Krzyczeliśmy do siebie i głośno się śmialiśmy. Byliśmy cali mokrzy. Wyglądaliśmy jak pięcioletnie dzieci bawiące się przy fontannie. Loui podbiegł do mnie. Ochlapałam Go, a on chwycił moje nadgarstki. Przyciągną do siebie. Patrzyliśmy sobie w oczy. Pocałował mnie. Poczułam się jak za dawnych dobrych lat. Kiedy on należał tylko i wyłącznie do mnie, a ja byłam Jego własnością. Było cudownie. Puścił mnie i kolejny raz ochlapał wodą. Odwzajemniłam to. Nie przestawaliśmy się bawić. Zdjęłam buty i weszłam do fontanny. Ludzie się na nas gapili, ale my mieliśmy to w głębokim poważaniu. Liczyła się tamta chwila, jak za czasów dzieciństwa.
- Już wystarczy! - krzyknęłam - Zobacz jak ja wyglądam. Jeszcze muszę jechać autobusem do domu. - przerwałam
- Chodź. - chwycił mnie za rękę i zaczął ciągnąć.
- Louis, gdzie mnie prowadzisz.
- Nie gadaj tylko chodź.
- Dobrze, ale wolniej, okej ?
Zwolnił. Szliśmy jakieś 10 minut. Milczeliśmy. Louis wciąż trzymał moją dłoń.
- To tutaj. - powiedział zatrzymując się przy wielkim, pięknym domu
- Gdzie my jesteśmy ?
- U mnie. Chodź, weźmiesz prysznic, przebierzesz się, a później odwiozę Cię do domu.
- Coś duży ten dom, ja na Ciebie jednego.
- Nie mieszkam sam. - odpowiedział z uśmiechem
W tym samym czasie drzwi otworzyły się a z domu wybiegło 4 napalonych chłopaków. Chyba mnie nie zauważyli, bo od razu rzucili się na Louisa. Krzyczeli i ściskali Go. Byłam rozdarta. Nie wiedziałam co się dzieje.
- Eghem. - odchrząknęłam
- Przestańcie już ! Uff. - krzyknął Louis - To jest Kaja. Opowiadałem Wam o niej.
- Cześć ! - powiedzieli chórem - Chodźmy do domu. - dodał jeden z nich
Weszliśmy do środka. Chłopaki poszli do salonu i usiedli na kanapie. Zaczęli się wygłupiać. Louis do nich dołączył. Pomyślałam, że żeby rozładować napięcie też się dołączę, a poza tym uwielbiałam wygłupy. Wydurnialiśmy się, krzyczeliśmy i uśmiechaliśmy.
- Stop ! - wrzasnął zdyszany, ale jakże słodki chłopak z burzą loków na głowie
Wszyscy przestali i odsapnęli.
- Tak w ogóle to jestem Harry. - powiedział ten sam chłopak wyciągając rękę w moją stronę i figlarnie się uśmiechając - A to jest Niall, Liam i Zayn. - powiedział po kolei wskazując na poszczególnych chłopaków.
Wszyscy byli mokrzy. To przeze mnie i Louis. Poszliśmy się przebrać. Louis dał mi swoją koszulkę i spodnie od dresu. Spędziłam z nimi popołudnie i wieczór. Świetnie się dogadywaliśmy. Zjedliśmy kolację, którą przygotowałam wraz z Harrym. Podczas jej przygotowywania świetnie się razem bawiliśmy. Rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się. Louis obserwował nas przez cały czas. Starał się być dyskretny, ale za dobrze Go znam. Był wściekły, że tak dobrze bawię się w towarzystwie Harrego. I może był zazdrosny ? Mniejsza o większość, lubiłam Go prowokować. Zasiedliśmy do kolacji. Śpiewaliśmy przy stole jedząc kurczaka w piwie z młodymi ziemniaczkami i przeróżnymi dodatkami.

KONIEC CZĘŚCI DRUGIEJ

_______________________________________________
No to tego. Druga część już jest .
Chcecie trzecia ? Jeśli tak to minimum 5 komentarzy musi się pojawić pod drugą :)
Dziękuję za taką liczbę wyświetleń.
Kocham Was ! ♥


sobota, 9 czerwca 2012

#24 Imagine - Niall. // Gdybyśmy mogli żyć tak jeszcze przez jeden dzień Gdybyśmy tylko mogli cofnąć czas... ♥


Jest chłodny deszczowy dzień. On właśnie wchodzi na scenę. One siedzi na parapecie patrząc jak strugi deszczu spływają po szybie. On świetnie się bawi. Ona cholernie tęskni. On zostawił ją kilka tygodni temu. Ona nie rozumiała dlaczego i wciąż nie mogła się z tym pogodzić. On uważał, że tak będzie lepiej. Że ucieczka od problemów to jedyne racjonalne rozwiązanie. Ona płakała. On był smutny i czuł, że czegoś mu brakuje, płakał. Oboje bardzo się kochali. Mogliby oddać życie za siebie na wzajem. Koncert trwa. Deszcz nie przestaje padać. Smutna piosenka. Łzy lecą po Jego policzku. Ona patrzy na spadający deszcz, a z jej oczu, po policzkach płyną słone krople. Tęsknią. Przyszedł czas na solo Nialla. Tak jak w słowach piosenki. Jego rozsądek był zachmurzony. Jak niebo dzisiejszej nocy. Jej płuca były wypełnione powietrzem, które uwolniła głośno krzycząc i pięściami uderzając o oko. Słyszała cichy śpiew i muzykę. Mieszkała niedaleko miejsca dzisiejszego koncertu. Osunęła się z parapetu na ziemię. Płakała głośno, coraz głośniej. On przystanął na scenie. Zamilkł. Uronił łzę. Wbiegł za kulisy. Zostawił swoich kumpli samych na scenie. Zawiódł fanów ? Możliwe. Nie interesowało Go to. Przebrał się. Ona powolnymi, bezwładnymi ruchami przeszła do kuchni. Nie miała już siły płakać. On wybiegł z sali koncertu. Biegł co sił w nogach. Gdzie ? Za chwilę się dowiecie. One szlochała cicho. Oparła się o blat kuchenny. Było ciemno. Deszcz padał coraz mocniej. Z każdą chwilą krople deszczu uderzające o dach wydawały coraz to głośniejszy dźwięk. Zagłuszały wszystko. Nawet jej myśli. Starała się o nim nie myśleć to było jednak silniejsze od niej. On biegł. Nie zważał na deszcz. Nie zważał na nic. Liczyła się tylko ona. Docenił ją, dopiero wtedy kiedy stracił. Chciał już przy niej być. Gdy biegł słyszał tylko bicie swojego serca. Deszcz zagłuszał wszystko inne. Stanął pod jej domem. Wszedł bez pukania. W przedpokoju zostawił kurtkę. Była cała przemoczona. Ona nie słyszała, że ktoś wszedł do mieszkania. Siedziała skulona na podłodze w kuchni. Jej głowa dotykała kolan. Deszcz po woli ustawał. Był coraz mniej słyszalny. Niall cichym i spokojnym krokiem przemierzał dom. Nie wiedział gdzie obecnie znajduje się Jego największa miłość. Przystanął przy komodzie, na której było mnóstwo zdjęć. Zdjęć na których był on i ona. Oni. Razem. Uronił łzę. W domu panował półmrok. Chwycił w dłoń ramkę z ich zdjęciem. Lekko uniósł kącik ust. Płakał coraz mocniej. Łzy łączyły się z kroplami deszczu pozostawionymi na Jego twarzy. Upuścił ramkę. Rozbiła się. Ona przestraszyła się. Nie wiedziała co to. Serce zaczęło jej mocniej bić. Wstała, chwyciła w rękę nóż, który leżał na blacie. Po cichu wyszła z kuchni. Zrobiła krok w stronę ściany, aby móc sięgnąć włącznik światła. Włączyła światło. Ich spojrzenia się spotkały. Upuściła nóż. Niall klęczał zbierając kawałki rozbitego szkła. Patrzyli sobie w oczy. On wstał. Podszedł do niej. Ona wycofała się. On robił krok w przód ku niej, ona krok w tył, by tylko nie być zbyt blisko niego. Mimo tego, że Go kochała, nienawidziła Go za to, że ją zostawił. Dotknęła plecami ścianę. Głośno przełknęła ślinę. To koniec. On wciąż małymi krokami zmierzał ku niej. Czuła Jego oddech. Zapach Jego perfum unosił się w powietrzu, a wraz z nim zapach deszczu. Milczałaś. Odwróciła wzrok. Patrzyła tępo w podłogę.
- Przepraszam. - wyszeptał unosząc jej podbródek, ona nie spojrzała na niego, wciąż wpatrywała się w podłogę, nie chciała na niego patrzeć, ale jednocześnie chciała z całych sił się do niego przytulić, znów poczuć bliskość i ciepło Jego ciała
- To tylko głupie słowo, które niczego nie tłumaczy. - spojrzała na niego, o dziwo przestała płakać, czuła się silna jak jeszcze nigdy dotąd
- Gdybym mógł tylko cofnąć czas nigdy, nigdy bym Cię zostawił. Kocham Cię. Tak strasznie Cię kocham i tęsknię. Tak bardzo żałuję tego co się stało. - płakał
- Po co wróciłeś ? - zapytała zimno i oschle, jakby jej w ogóle nie zależało na Jego obecności, choć tak na prawdę było zupełnie na odwrót
- Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Te kilka tygodni, które musiałem przeżyć sam były najgorszym czasem jaki przeżyłem. Przepraszam. Proszę, proszę.. Wybacz. Wybacz mi. -przytuliła się do niego, on przytulił ją tak jak jeszcze nigdy, w sposób jakiego nie potrafiła wytłumaczyć, to może zwykły uścisk, ale ten... ten był wyjątkowy
Ona wybaczyła. Ona starał się traktować ją tak, aby czuła się jak jedyna dziewczyna na świecie. Ona była najszczęśliwsza. On jeszcze szczęśliwszy. Żyli razem. We dwoje. Kochali się. Sprzeczali i kłócili tylko po to, aby późnij czule się pogodzić. Kochają się. Nic innego nie jest dla nich tak ważne jak oni sobie nawzajem. To co w nich drzemie to prawdziwa miłość, która z każdą chwilą rośnie, powiększając swoje horyzonty.

_________________________________________
Tak inaczej. :)
Jestem zadowolona i to nawet bardzo, choć końcówka nie powala. 
A Wy jak myślicie ?
Komentujcie.
Dziś pojawi się kolejna częśc imaginu z Louisem :)
5 komentarzy = kolejny imagin :)


piątek, 8 czerwca 2012

#23 Imagine - Louis - Część I // `nie pozwól mi odejść. ♥

- Cześć ! - zakradłam się od tyłu i krzyknęłam
- O matko ! - Louis prawie spadł z ławki
- Przestraszyłam Cię ? - zapytałam z ogromnym uśmiechem, przysiadłam się
- Tak, i to bardzo. Co Ty tutaj robisz ? - zdziwił się - Nie widziałem Cię.. o matko jak długo, nawet nie jestem sobie w stanie przypomnieć kiedy ostatnio z Tobą rozmawiałem. - powiedział lekko zakłopotany
- Mieszkam. - odpowiedziałam - A Ty ? Nie sądziłam, że Cię tu spotkam. - dodałam
- Mieszkasz tu ? Od kiedy ? Ja też tu mieszkam. - zdziwił się
- Od kiedy, czekaj niech no sobie przypomnę, od jakichś 4 dni ? - roześmialiśmy się oboje
- Nic się nie zmieniłaś. - uśmiechnął się
- Nie gadaj, od czasu kiedy ostatnio rozmawialiśmy dużo się pozmieniało.
- Co na przykład ?
- Bardzo wiele rzeczy. - cwaniacko się uśmiechnęłam i wystawiłam język, Loui roześmiał się
- Nie będziemy tutaj tak siedzieć, zapraszam na kawę. - powiedział Loui wstając i wyciągając rękę w moją stronę
Również wstałam, podałam mu rękę. Kiedyś byliśmy w sobie bardzo zakochani. Kiedyś. Jak mieliśmy po kilka lat. Znaliśmy się od dziecka. Zawsze wszystko robiliśmy razem. Wspólne zabawy w piaskownicy. Pierwszy chłopak i pierwsza dziewczyna. Pierwszy buziak. Pierwszy pocałunek. Pierwszy raz. To wszystko wydarzyło się z nim. Nigdy Go nie zapomnę. Ale jak to zawsze wszystkiego dochodzi kres. Tak było także z nami. Louis znalazł sobie dziewczynę, ja chłopaka i nasze drogi się rozeszły. Nie utrzymywaliśmy zbytnich kontaktów. Mieszkaliśmy blisko siebie. Ale pewnego dnia Louis wyjechał. Bez słowa. Nie miałam mu tego za złe. Był już dorosły. Miał swoje życie, ja miałam swoje. Ale wierzyłam, że w głębi serca zawsze będzie o mnie pamiętał. A w moim sercu zawsze będzie dla niego miejsce. Gościł w nim od najmłodszych lat.
Szliśmy rozmawiając i śmiejąc się. Czułam się jak wtedy, kiedy miałam naście lat i nic nie miało większego znaczenia. Żyliśmy wtedy chwila i nic nas nie obchodziło. Zapadła niezręczna cisza. Louis chwycił mnie za rękę. Wiedział, że zawsze będzie dla mnie ważny. Doszliśmy do kawiarni. Usiedliśmy przy stoliku. Louis zamówił dla nas kawę. Wciąż milczeliśmy. Kelnerka po chwili przyniosła nasze zamówienie. Obok nas przeszła para młodych ludzi, wyglądali jak ja i Louis parę lat temu.
- Zobacz, to my kilka lat temu. - powiedział Louis uśmiechając się i wskazując na parę nastolatków trzymającą się za ręce
- O tym samym pomyślałam. - roześmiałam się
- Wszystko było wtedy łatwiejsze. - rozmarzył się
- Tak, to prawda. Pamiętam jak zawsze chciałam dorosnąć. Teraz tego żałuję, wolałabym być dzieckiem.
- Tak, pamiętam to, zawsze narzekałaś, że dzieckiem jest się tak długo, i że chcesz jak najszybciej być dorosłą niezależną kobietą. - uśmiechnął się
- Ty nie byłeś lepszy. Pamiętasz jak udawałeś superbohaterów ?
- Ja byłem supermenem ! - krzyknął, a ja roześmiałam się i kazałam mu się uspokoić, bo ludzie na nas patrzą
- Ty też, nic się nie zmieniłeś. - powiedziałam śmiejąc się
Siedzieliśmy pijąc kawę i rozmawiając jeszcze jakieś 30 minut.
- Idziemy ? - zapytał
- Tak, już czas się zbierać. - westchnęłam
- Odprowadzę Cię.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się
Szliśmy przez park. Rozmawialiśmy. Tematy nasuwały się same....

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ 

_____________________________________________
5 komentarzy i pojawi się kolejna część. :)
Naszła mnie wena. Miał być jedno częściowy, ale wyszedł
bardzo długi. Dlatego rozdzieliłam go na części. 
Jak Wam się podoba ? :)
Komentujcie. :)


czwartek, 7 czerwca 2012

#22 Imagine - Niall +18


Wyszłaś z łazienki. Niall leżał na łóżku. Patrzył na Ciebie pożądliwym wzrokiem.
- Ślicznie wyglądasz w tej koszulce. - powiedział unosząc brew
- Dziękuję. - przygryzłaś wargę
Usiadłaś odwracając się od niego plecami. Zaczęłaś rozczesywać swoje długie, mokre włosy. Zrobiłaś niechlujnego koka na czubku głowy. Poczułaś czyjś dotyk. Wiedziałaś, że to Niall.
- Wiesz co ? Ale bez tej koszulki wyglądałabyś znacznie lepiej. - wyszeptał
- Nie wątpię. - powiedziałaś odwracając się w jego stronę
Niall pocałował Cię. Wziął na ręce. Położył na łóżku. Przygniótł swoim ciałem. Przez cały czas Wasze usta były złączone. Oderwał się od Ciebie. Spojrzał w oczy. Chciał wiedzieć czy tego chcesz. Przygryzłaś wargę, jako znak, że tego chcesz. Całował szyję. Schodził coraz niżej. Dotykał Twoich piersi przez materiał koszulki. Włożyłaś ręce pod jego koszulkę. Pozbyłaś się jej. Dotykałaś jego nagiego torsu i ramion. Zdjął Twoją bluzkę. Pieścił sutki, które z chwili na chwilę twardniały coraz bardziej. Były jak kamyk. Całował je, pieścił językiem. Składał pocałunki na brzuchu. Schodził niżej. Przyciągnęłaś Go do siebie i wpiłaś w jego malinowe usta. Dotykał Cię przez materiał. Wilgotniałaś. Rozpięłaś jego jeansy. Pozwoliłaś im opaść. Ponownie Cię pocałował. Zdjął Twoje majtki. Dotykał, pieścił Twoją kobiecość. Jęczałaś. Sprawiał Ci przyjemność. Zdjął swoje bokserki. Chciałaś żeby już w Tobie był, ale on miał ochotę jeszcze się z Tobą zabawić. Całował całe Twoje ciało. Każdy skrawek. Odkrywał je na nowo i na nowo. Każde zagłębienie, każdą wypukłość. To wszystko nie było mu obce. Pieścił Cię. Wilgotniałaś coraz mocniej. Delikatnie w Ciebie wszedł. Zajęczeliście oboje. Poruszał się delikatnie. Wchodził i wychodził. Z każdą chwilą przyspieszał. Każde pchnięcie było coraz silniejsze. Jęczałaś. Stał się stanowczy. Wchodził gwałtownie i szybko, wychodził prawie do samego końca. Wzdychaliście obydwoje. Byłaś prawie na szczycie, podobnie jak Niall. Jeszcze jedno pchnięcie. Osiągnęliście ostatni szczebel. Wyluzowaliście. Niall bezwładnie opadł na łózko, obok Ciebie. Spojrzał Ci w oczy.
- Było cudownie. - wyszeptał
Milczałaś. Był to jeden z najcudowniejszych wieczorów jakie z nim przeżyłaś. Niell wstał i kierował się w stronę łazienki.
- Idziesz pod prysznic ? - zapytałaś a on pokiwał twierdząco głową
Wstałaś z łóżka i ruszyłaś w Jego stronę. Wzięliście razem prysznic. Wróciliście i położyliście się w łóżku. Wtuliłaś się w nagi tors Nialla.
- Kocham Cię. - wyszeptał blondyn
- Ja Ciebie też. - odpowiedziałaś.
Zasnęliście w swoich objęciach, uśmiechnięci, zadowoleni, a przede wszystkim szczęśliwi.

 ________________________________
z racji tego że dziś światowy dzień seksu 
macie imagina +18 :)
5 komentarzy = następny imagine : ) 


#21 Imagine - Zayn // gdzieś tam, gdzie kończy, się świat... ♥


 Twój związek z Zaynem rozwijał się bardzo pomyślnie. Kochaliście się bardzo mocno. Wszystko układało się Wam po Waszej myśli. Wiadnome jest to, że jak w każdym związku miewaliście trudne momenty. Bywały także kłótnie. Kiedy Zayn był w trasie koncertowej bardzo za nim tęskniłaś. Miał wrócić za dwa dni. Postanowiłaś więc zrobić mu jakąś niespodziankę, ale nie miałaś pojęcia jaką. Nie byłaś oryginalna. Przygotowałaś pyszną kolację. Ubrałaś się w piękną czarną sukienkę. Zayn w domu miał pojawić się za jakieś 15 minut. Zrobiłaś ostatnie poprawki, makijaż, fryzura i te sprawy. Wreszcie jest. Zayn podjechał pod dom. Widziałaś przez okno jak wysiada. Było ciemno, ale przed domem byłą latarnia więc widziałaś wszystko. Wyraz Jego twarzy bardzo Cię zmartwił. Zayn był jakby smutny, przygnębiony. Wszedł do domu. Ty nie wiedząc czego się spodziewać, po prostu usiadłaś na kanapie i czekałaś aż przyjdzie się z Tobą przywitać. Zayn wszedł do domu. Zostawił walizkę przy drzwiach i bez większego entuzjazmu mocno Cię przytulił i pocałował.
- Nie cieszysz się, że wróciłem ? - zapytał zdziwiony
- Cieszę się, bardzo się cieszę. - złożyłaś na Jego ustach soczysty pocałunek.
Poszliście do sypialni. Zayn od razu skierował się w stronę łazienki. Wyszedł z niej po kilku chwilach.
- Zayn, przygotowałam dla nas kolacje, a Ty nawet nie zauważyłęś... - powiedziałaś zupełnie pozbawiona jakichkolwiek emocji
- Zauważyłam. Przepraszam kochanie, ale nie jestem glodny. Teraz chcę tylko ciepłego łóżka i Ciebie obok. - odpowiedział lekko unosząc kącik ust
Zayn wziął szybki prysznic, Ty też. Po czym położyliście do łóżka. Zayn bardzo mocno się do Ciebie przytulił.
- Zayn, mogę zadać Ci pytanie ?
- Oczywiście. Przecież wiesz, że nie mam przed Tobą żadnych tajemnic.
- Czy coś się stało ? Jesteś jakiś dziwny. Jakby zamnkęty.
Zayn nie odpowiedział. Odsunął się od Ciebie, po czym wstał i usiadł na fotelu w sypialni. Był smutny, zagubiony. Nie wiedziałaś o co chodzi.
- Wszystko w porządku ? - zapytałaś nieśmiało podchodząc do niego
- Nie. - odpowiedział, a do Jego oczu napłynęły łzy
- Podczas trasy koncertowej przez dłuższy czas bardzo źle się czułem. Chłopaki postanowili zawieźć mnie do lekarza. Nie chciałem tego, uważałem, że to bez sensu, przecież nic mi nie było. - Jego płaczliwy ton wywołam łzy także w Twoich oczach
- Przepraszam, ja.. ja... (T/I) jestem chory.
- Chory ? Nie rozumiem.
- Mam raka.
W tym momencie wszystko inne straciło sens. Liczył się tylko Zayn.
- To bez znaczenia. Kocham Cię i nic tego nie zmieni. Nawet choroba.
- Chciałbym tylko, abyś ułożyłą sobie życie z kimś innym. - dodał
- Z kimś innym ? Co Ty wygadujesz ?
- Mając raka moje dni są policzona.. Przepraszam, tak strasznie Cię przepraszam...
W tym momencie nie wiedziałaś, co powiedzieć, ani jak się zachować. Miałaś Go pocieszać ? Mówić, że wszystko będzie dobrze ? A moze wyjść i nigdy nie wrócić ? Miałaś mętlik w głowie. Bez słowa poszłaś do salonu i usiadłaś na kanapie. Zayn po chwili do Ciebie dołączył.
- Ja...
- Nic nie mów. - przerwaś mu - Jeżeli masz umrzeć, to ja razem z Tobą. Nie widzę innej opcji. Za bardzo cię kocham.
- Nie. Nie pozwolę na to. Masz przed sobą całe życie.. - po raz kolejny mu przerwałaś
- No właśnie. Moje całe życie siebi tuż obok mnie. - powiedziałaś bardzo stanowczo
Zayn uronił łze. Otarłaś ją delikatnie, a chłopak bardzo mocno Cię przytulił.
- Mimo wszystko nie mogę się na to zgodzić. Ktoś odchodzi, ktoś zostaję. Wypadło na mnie i na Ciebie. Ja odchodzę, Ty zostajesz. Obiecaj mi, że ułożysz sobie życie na nowo, że sobie poradzisz.
- Nie, Zayn. Tego nie mogę Ci obiecać. Przepraszam. Jesteś dla mnie wszystkim. Bez Ciebie ja nie istanieję.
- Proszę.
- Nie.
Płakaliście oboje w swoich ramionach. Mówiliście jak bardzo kochacie siebie nawzajem.

*kilka miesięcy później*

Żyliście razem normalnie. Nie myśleliście o chorobie. Było Wam bardzo dobrze. Fakt. Nadchodziły chwile słabości z Twojej strony jak i ze strony Zayna. Ale dawaliście sobie radę. W piątek mieliście zjeść z Zaynem być może ostatnią wspólną kolację. Wzięłaś prysznic, wyszykowałaś się. Zayn zrobił to samo. Już mieliście wychodzić, gdy chłopak źle się poczuł. Wezwałaś karetkę. Pojechaliście do szpitala. Zabrali Go. Nie wiedziałaś co robić. Siedziałaś zapłakana w poczekalni. Po 30 minutach przyszedł lekaż.
- Przkro mi. - powiedział chwytając Twoją dłoń
Osunęłaś się po ścianie na podłogę. Twój świat się skończył. Poczułaś, że masz coś w ręku. Był to naszyjnik z serduszkiem, a na nim wyrye imię 'Zayn'. Jeszcze bardziej się rozpłakałaś. Lekarz cały czas był przy Tobie.
- Zayn kazał Ci do dać. I przekazać, że bardzo Cię kocha i jeszcze bardziej Cię przeprasza. - powiedział

*dwa dni później*

Dziś odbył się pogrzeb Zayna. Było mnóstwo ludzi. Wszyscy ubrani na czarno. Wszyscy płakali. Ale Ty najbardziej. Wróciłaś do domu. Nie mogłaś znaleźć sobie miejsca. Krzątałaś się bez celu. Przeglądałaś Wasze wspólne zdjęcia. Płakałaś. Ubrałaś koszulkę Zayna, była przesiąknięta nim. Uwielbiałaś Jego zapach. Wszystko przypomina Ci o nim.
Nie możesz bez niego żyć.
Chcesz do niego dołączyć.
I tak też się dzieje.
Po kilku dniach nie dajesz rady. Popełniasz samobójstwo. Teraz, jesteś z nim tam, w tym drugim 'lepszym' świecie. Jesteście razem. Zayn wciąż nie może pogodzić się z tym, że zrobiłaś to. A w dodatku przez niego. Ma do siebie żal, że pozbawił życia kogoś takiego jak Ty. Ale dla Ciebie nie ma to większego znaczenia. Jesteś z nim, on jest dla Ciebie całym światem. Mimo wszystko jesteście szczęśliwi.

KONIEC

____________________________________
Po tych wszystkich niewypałach oto imagine
z którego po części jestem zadowolona.
A Wy ? Jak myślicie ?
Podoba Wam sie ?
Komentujcie. :)


wtorek, 5 czerwca 2012

#20 Imagine - Harry - Część 5 // Odrobina przyjemności. ♥


Harry chwycił moją rękę i poszliśmy do domu. Gdy drzwi się otworzyły, a chłopcy zobaczyli nas dwoje, trzymających się za ręce od razu się uśmiechnęli. Każdy miał na ustach ogromny uśmiech. Wszycy byli szczęsliwi.
- Witaj w rodzinie. - powiedzieli chórem, po czym podeszli i zrobiliśmy zbiorowy uścisk
Nic nie powiedziałam, tylko się uśmiechnęłam.
- Jak dokończymy ten miły wieczór ? - zapytałam z uśmiechem
- Może obejrzymy jakiś film ? - rzucił jeden z chłopakó, chyba Louis
- To świetny pomysł ! - ucieszył się Niall i pobiegł do kuchni zrobić popcorn
Usiedliśmy na kanapie w salonie. Ja oczywiście wtuliłam się w Harr`ego. Oglądaliśmy film, świetni się przy tym bawiąc. Dobiegł koniec filmu i ta optymistyczna melodia w tle, która nie ma nic wspólnego z fabułą. No ale cóż, nie robiłąm ten film.
- Jestem wyczerpana, za dużo wrażeń jak na jeden dzień. - Powiedziałam przeciągając się
- Czas do łóżek ! - no, jeśli Daddy każe iść do łóżek, nie wolno się sprzeciwiać
Wszyscy wstali i ospale udali się do swoich sypialni. Zostałam tylko ja i Harry. Zapadła chwila niezręcznego milczenia.
- Idziemy ? - przerywając ciszę wypowiedział Harry
- Gdzie ? - zapytałam głupio z cwaniackim uśmiechem
- Do sypialni, byłaś zmęczona. Chodźmy spać. - uśmiechnął się
- Chodźmy. - wstała i pociągnęłam za sobą Harrego
Weszliśmy do sypialni. Harry dał mi kolejną swoją koszulkę i bokserki i poszłam się wykąpać. Harry skorzystał z łazienki na dole. Oboje już wykąpani położyliśmy się w jednym dużym łóżku. Zgasiłam lampkę nocną, odwróciłąm się od Hazzy, i życząc mu miłej nocy poszłam spać. A raczej miałam taki zamiar. Minęła niecałą minuta. Poczułam jak Harry swoją ciepłą i delikatną dłonią dotyka moich włosów. Nie wytrzymałam. Odwróciłam się w Jego stronę. Spojrzałam głęboko w oczy i mocno przytuliłam. Pocałował mnie w czoło. A po chwili zasnęliśmy w swoich objęciach.


KONIEC

_____________________________
Beznadziejne... Ostatnio wgl nie mam weny. ;/ 
Postaram sie napisac cos lepszego.
PAMIĘTAJCIE O 5 KOMENTARZACH :)